Skip to main content

Solidarność -historia zakłamana - część II

W sierpniu 1980 roku w Szczecinie, Trójmieście, na Śląsku, w Elblągu wybuchają strajki nie w pojedynczych fabrykach lecz w wielu zakładach naraz. Komitety Strajkowe tych zakładów – w ramach tej samej aglomeracji  - nawiązują między sobą kontakty i tworzą Międzyzakładowe Komitety Strajkowe, organizacyjny fenomen sprzeczny całkowicie z praktyką i ideologią komunistyczną która –  w.g  wszystkich sowietologów – polegała na destrukcji więzi społecznych.

Powstanie MKS-ów było dowodem że więzi społeczne w Polsce nie zostały całkowicie zniszczone czyli, ze społeczeństwo polskie nie zostało przez partie komunistyczna zdezintegrowane. Czym wytłumaczyć ten samoorganizacyjny fenomen, który wprawił w osłupienie cały świat ? Otóż niewątpliwie dużą rolę odegrało doświadczenie walk robotniczych. Poznań 1956, grudzień 1970, Radom i Ursus 1976 , lecz nie tylko ; rok przed sierpniem 1980 r. Polacy przeżyli pielgrzymkę Jana Pawła II do ojczyzny, która była jakby samoorganizacyjnym wstępem do strajków.

W czasie pielgrzymki społeczeństwo polskie na kilka dni odmieniło się całkowicie , zrzuciło z siebie wszystkie sowieckie nawyki, uwierzyło, że możemy być inne. Odnalazło się jako Wspólnota.. Tak przedstawiała się w sierpniu 1980 r. sytuacja Narodu Polskiego. Byliśmy – po raz pierwszy od 1945 r. – zintegrowani i oczyszczeni przez Papieża. Ufni. PZPR była natomiast rozrywana – szczególnie od 1975 r. – przez różnego rodzaju walki frakcyjne.

Wspólnym mianownikiem frakcyjnych rozgrywek była chęć odsunięcia od władzy E.Gierka. Używano różnych metod. Stefan Olszowski członek KC PZPR w 1979 roku stwierdza na posiedzeniu biura Politycznego, że partia powinna zrealizować postulaty zawarte w „Raporcie o stanie Rzeczpospolitej i drogach do jej naprawy” opracowany przez komitet redakcyjny konserwatorium Doświadczenie i Przyszłość (DiP) w którym byli rewizjoniści, członkowie quasi intelektualnej opozycji krytykują w radykalny sposób rządy ekipy Gierka. Olszowski przegrywa jest relegowany z biura politycznego i wysłany jak ambasador. do NRD. [1] (Olszowski zostanie dookptowany powrotem do biura politycznego w czasie strajków).

Była to jedna z wielu prób wysadzenia z siodła Gierka. Aparat partyjny jest coraz bardziej sfrustrowany liberalną polityką Gierka w stosunku do opozycji, aktor Filipski formułuje wraz z innymi komunistycznymi „jastrzębiami” platformę wewnątrzpartyjną nawołującą do radykalnej zmiany polityki partii wobec KOR-u i KPN-u. Do białej gorączki doprowadza aparat partyjny informacja, że Gierek na każde posiedzenie RWPG bierze ze sobą dwie walizki dolarów by obdarowywać nimi towarzyszy radzieckich wściekłych na niego za tolerowanie opozycji, rewizjonistów i.t.d. Katastrofalna sytuacja gospodarcza, pogłębia wśród komunistów poczucie paniki, szczególnie po wyborze na Papieża kardynała Wojtyły. Wtedy to Władysław Machejek na posiedzeniu partyjnym w Krakowie  wykrzyknął : „towarzysze czapki z głów, pół litra za pazuchę i idziemy księży po dupach całować”.

 

Gierek świadomy niebezpieczeństwa poświęca swego wiernego współtowarzysza Piotra Jaroszewicza, który w 1980 r. „rezygnuje” ze stanowiska premiera. „W Polsce frakcje wzięły się znowu za łby. Oznacza to, ze powstaje obecnie nowa wyjątkowa koniunktura na demokratyzacje. /…/. Ale warunkiem niezbędnym do wykorzystania tej koniunktury jest, żeby naród polski nie przyglądał się bezczynnie i obojętnie temu co na szczytach drabiny społecznej wyprawiają jego władcy” stwierdził  Witold Jedlicki omawiając konflikty między t.z.w „Chamami” i „Żydami” w 1961 r.[2] Sytuacja w 1980 roku się powtarza potwierdzając znaną tezę z politologi, ze im bardziej zdezintegrowana władza tym większa szansa na wywalczenie wolności, szczególnie w sytuacji gdy społeczeństwo odbudowuje więzi społeczne.

W połowie sierpnia wybuchają strajki na Wybrzeżu, powstaje MKS, jednak – o czym dzisiaj nikt nie wspomina – 17 największych zakładów Trójmiasta, które także strajkują w początkowym okresie nie wchodzi w skład MKS-u (m.in. Stocznia Remontowa). W tej sytuacji władze komunistyczne rozumieją, że mogą nadal uprawiać politykę „Dziel i Rządż”. 18 sierpnia do Gdańska wyjeżdża delegacja rządowa na czele z wicepremierem T.Pyką (ulubieńcem i zaufanym człowiekiem Gierka) która podejmuje negocjacje tylko i wyłącznie z zakładami nie wchodzącymi w skład MKS-u. Osiąga sukces, ponieważ z większością tych zakładów udaje mu się podpisać porozumienia dzięki obietnicy większego zaopatrzenie w mięso Trójmiasta, wprowadzenia 3-letnich urlopów macierzyńskich, podwyżki płac o 1500 zł !

Porozumienia zawarte z 17 zakładami nie wchodzącymi w skład MKS-u – i to jest fakt najważniejszy – nie zostaje zaakceptowane przez Biuro Polityczne KC PZPR. Dlaczego ? Otóż frakcje walczące o odsunięcie od władzy Gierka popełniłyby polityczne samobójstwo, bo zwycięstwo Pyki byłoby zwycięstwem Gierka. Dlatego dochodzi do sojuszu między frakcją Kani, Barcikowskiego i Olszowskiego aby ustaleń wicepremiera Pyki nie aprobować.

Jakich argumentów użyto i dlaczego w/w zdecydowali się na prawdziwie rewolucyjny krok rozpoczęcia negocjacji z MKS-em. Po pierwsze Kania – odpowiedzialny w ramach KC za MSW - zarzuca na posiedzeniu Biura Politycznego wicepremierowi Pyce : „podjudził  przeciwko partii strajkujących, ze zamiast uspokoić ich, utrudnił nasza sytuacje. Dowodem jego nieodpowiedzialności miało być także to, że straszył zebranych Budapesztem, interwencja wojskową” [3]. Zarzuty absurdalne z punktu widzenia ideologii komunistycznej, ważniejszym argumentem było oskarżenie Pyki o nieodpowiedzialność za obietnice podwyżki płac o 30%, co – w.g słów Babiucha premiera rządu i najbardziej dotychczas zaufanego człowieka Gierka – jest podłożeniem miny pod gospodarkę narodową.

Kania tryumfuje i to on stawia wniosek, aby rozpocząć pertraktacje z MKS-em. Jakich argumentów użył ? Czym przekonał resztę Biura Politycznego, ze „nie taki straszny wilk jak go malują”. Powtórzmy – Kania w Biurze Politycznym był odpowiedzialny za sprawy MSW czyli dysponował, materiałami na wszystkich członach MKS-u. Dysponował tez teczką Wałęsy i Jurczyka z których – przynajmniej dla komunistów – wynikało, że na czele strajków stoją ich agenci. Ten argument musiał przechylić szalę, ponieważ przekonał członków BP KC PZPR, że przy pomocy swoich agentów będą w stanie kontrolować i w końcu zniszczyć przyszłe związki zawodowe niezależne od partii. Wniosek: warunkiem podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania „Solidarności”, było przekonanie wierchuszki PZPR, że Wałęsa i Jurczyk są ich agentami. Pomylili się nie tylko co do Wałęsy czy Jurczyka.

Partie komunistyczne były awangardą klasy robotniczej. Relacje pomiędzy WZZ i „Solidarnością” nie miały charakteru leninowskiego. WZZ nie były awangardą „Solidarności”. Wręcz przeciwnie doniosłość działalności WZZ polegała na tym, ze nic robotnikom nie narzucała, lecz ich słuchała i starała się ich zrozumieć. WZZ były pierwszą instytucją wywodząca się z cywilizacji europejskiej w której związki zawodowe wyrażają interesy i pragnienia robotników, nawet jeżeli sa one sprzeczne z doktrynami socjalistycznymi.

„Solidarność” – jak wiadomo -  powstała wbrew KOR-owi, doradcom  (Geremkowi i Mazowieckiemu) tym większa zasługa takich działaczy jak Borusewicz dla którego lojalność z strajkującymi robotnikami była ważniejsza od lojalności z kolegami z KOR-u.  Historia Polski ostatnich 40 lat nie ma nic wspólnego ze schematami historiografii marksistowskiej, ale nie ma także nic wspólnego z mityczną historią Polski kultywowaną przez historyków IPN-u, publicystów Arcan, Frondy, najkrócej polskiej prawicy, która o  historii swojego kraju nie ma zielonego pojęcia, bo patrzy na nia przez pryzmat wyidealizowanych wzorców „polskiego mitu” przekazywanych im w ciemnych czasach komunizmu.

Na czym ten mit polegał ? Głównie na  hagiograficznej historii polskich powstań w których to główną – a niekiedy jedyną – role odgrywają tacy ludzie jak Piotr Wysocki, Łukasiński czy Okrzeja zachowujący się w śledztwie nieskazitelnie z punktu widzenia kultu bohatera. Nie zeznają. Zapomina się przy tym dodać, że ludzie tacy jak n.p Piotr Wysocki należeli do nielicznych wyjątków, że regułą – przynajmniej do końca – lat 90-tych XIX wieku – było składanie obszernych zeznań. Popularna historia umacnia przeświadczenie, że nic łatwiejszego niż zachowywać się jak Wysocki, czyli, że bohaterem może być każdy i to bez specjalnego wysiłku. Guzik prawda. Wałęsa jest bohaterem nowego typu w naszej historii. Jest w nim wymieszana i wielkość i małość, bohaterstwo i tchórzostwo (n.p wtedy gdy zaciągnięto go w grudniu 1970 r.  na komisariat milicji). Czy był „Bolkiem” ? Tak. Czy się z tego wymigał ?

 

Piotr Piętak 


[1] Informacje tą przekazał mi  ś.p Jan Strzelecki ekspert „Solidarności” z PZPR wyrzucony w 1978 r. za organizowanie seminarium w ramach TKN-u. Potwierdził mi to także dr. Leszek Kubicki przyszły minister sprawiedliwości w rządzie Cimoszewicza

[2] Witold Jedlicki „Klub Krzywego Koła” Instytut Literacki Paryż 1963 – w rozdziale p.t „Chamy”  i „Żydy” str 55

[3] Lech Mażewski op. str 19-23

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 4151