Skip to main content

Gosiewski - esencja polityki

Był znienawidzony i pogardzany przez media i tzw. salonik warszawsko-krakowski, używano wobec niego metod świadczących o kompletnym moralnym zezwierzęceniu środowiska dziennikarzy, wypominając mu jego dziedziczna chorobę. Profesorowie socjologii, ci którzy ponoć znają się na polityce (Staniszkis, Śpiewak) stawiali go w jednym rzędzie z wyblakłymi PiSowskimi aparatczykami, którzy nawet mu do pięt nie dorastali.

Nikt, żaden z publicystów nie umiał albo nie chciał docenić nie jego pracy - za pracowitość chwalili go wszyscy - lecz jego metody pracy, metody unikalnej w rządzie PiS-u. Do tego stopnia unikalnej, że śmiem twierdzić, że Gosiewski był w rządzie PiS przeciwieństwem premiera J. Kaczyńskiego. Gosiewski był politykiem ludowym, napiszę słowo, które być może niektórych oburzy: był prymitywny - nie miał nic z cierpiącego na bezsenność inteligenta, który nocami wspomina swą korowską przeszłość.

On nie wspominał przeszłości, lecz myślał o swoich wyborcach, jak im się podchlebić, jak ich kupić. I kupował ich i się w dodatku do tego bez cienia zażenowania przyznawał! Nie był w przeciwieństwie do swego szefa skrajnym hipokrytą, inteligencikiem z warszawskiego Żoliborza, gdzie zsowietyzowani czytelnicy Żeromskiego marzą o „szklanych domach”, myśląc jednocześnie, jaką świnię podłożyć swojemu najbliższemu przyjacielowi.

Nie, on stał na ziemi obiema nogami i wiedział, że jest głupi, że współczesność, jest tak skomplikowana, że ci którzy sądzą, że ją rozumieją, że znaleźli do niej klucz, są niebezpieczni, są głupsi od schizofrenika zamkniętego w zakratowanym pokoju w szpitalu w Pruszkowie.

Co robi polityk, który wie, że nic nie wie, który wie tylko że władzy ma tyle co kot napłakał, że jego partia jest tak samo jak inne przefiltrowana przez różnego rodzaju ciemne grupy interesów, których przedstawiciele (ziewając z nudów) czekają z cygarami w gębach na wybuch min, które podłożyli?

Taki polityk pyta najpierw sam siebie - kogo spytać, by się dowiedzieć czegoś o problemie np. „jedno okienko”. Dowiaduje się, ze problem jest – jak zwykle – beznadziejnie skomplikowany, że rozwiązać go można na różne sposoby. Zdobywszy tą zdroworozsądkową wiedzę, stwierdza, że musi zapoznać się z różnymi punktami (często sprzecznymi) widzenia z różnymi stanowiskami.

Jest to jednak praktycznie niemożliwe, technokraci z Instytutu X przynoszą dossier liczące 1000 stron, z stowarzyszenia Y stron, 800 itd. W tym momencie następuje moment organizacji, te nierzadko tysiące stron są najpierw streszczane przez jego asystentów, którzy maja wycisnąć z nich esencję i przedstawić kilkustronicowe raporty. Jednak to za mało, bo przecież asystenci mają także swoje interesy, sympatie, znajomości i dlatego często wicepremier Gosiewski zamawia dodatkową ekspertyzy, które wykonywane są przez specjalistów pozarządowych. Metoda jego polega na maksymalnym zobiektywizowaniu strumienia informacji płynącego z różnych źródeł do centrum decyzyjnego.

Jest to metoda stosowana w krajach cywilizowanych. Metoda będąca zaprzeczeniem i to radykalnym metody aplikowanej przez jego szefa - premiera J. Kaczyńskiego. W sprawie jednego okienka premier stwierdził, że do rozwiązania problemu potrzebna jest wola polityczna, więc mianował wiceministrem jakiegoś młodego zarozumiałego gówniarza, który w oparciu o jedną jedyną ekspertyzę, pochodzącą od jednego profesora, napisał błyskawicznie ustawę o jednym okienku.

Z jednej strony metody cywilizacji europejskiej, z drugiej obyczaje z dworu Czyngischana. Gosiewski i Kaczyński to była para będąca sprzecznością samą w sobie. Gosiewski jako przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów był fundamentem rządu premiera Kaczyńskiego. On budował. Premier niszczył jego – i nie tylko jego – pracę. Gosiewski był politykiem. J. Kaczyński był i jest zaprzeczeniem polityka, można go tylko porównać z religijnym ideologiem.

W katastrofie pod Smoleńskiem zginął jeden z najlepszych i najmniej docenianych polityków polskich. Dzisiaj PiS rwie się do władzy, tylko z kim? Aby rządzić trzeba dysponować politykami – takimi jak – Gosiewski, Gęsicka, Stasiuk – ludzi z doświadczeniem w rządzeniu, a nie prymitywów w typie J. Kurskiego.

 

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3223