Skip to main content

Michnik - antydemokrata

W rozmowie z Piotrem Najsztubem na łamach ostatniego nr. "Wprost" Adam Michnik, znowu stosuje najstarszą technikę walki politycznej, która polega na etykietowaniu przeciwnika ideowego.

W tekście wywiadu bohater naszych mediów używa określeń nasiąkniętych emocjami i negatywnymi skojarzeniami; zwolennicy wyjaśniania katastrofy smoleńskiej przez spisek rosyjskich służb specjalnych to „troglodyci”, kojarzeni z „faszystami” „hunwejbinami”, gdy Michnik mówi o J. Kaczyńskim to ni stąd ni zowąd przywołuje on „wiarę młodych Niemców jeszcze w 1945 r. w Fuhrera”.

Brzmi to dość dwuznacznie, zważywszy, że aktualny Papież służył w tym czasie w Hitlerjugend. Mniejsza jednak o takie drobiazgi, kiedy w grę wchodzi walka z szaleńcami spod znaku PiSu!

Partii J. Kaczyńskiego autor tego artykułu też nie lubi, nawet więcej uważam, że prezes PiSu był najgorszym premierem III Rzeczpospolitej ale zastanawiam się czy A. Michnik mówiąc, że z tymi którzy nazywają dzisiejsze państwo dyktaturą Tuska rozmawiać nie można, nie nawołuje do łamania demokratycznych reguł sprawowania władzy nie wspominając o czymś tak elementarnym jak demokratyczny etos.

Kto publicznie nawołuje do przerwania dialogu lub do niepodejmowania prób dialogu z przeciwnikiem politycznym (nawet radykalnym), ten z demokraty zmienia się w autokratę. Czy A. Michnik zdaje sobie z tego sprawę? Czy człowiek, który nieprzerwanie od 20 lat mówi i pisze o tym, że najgroźniejszym wrogiem demokracji jest wzniecanie nienawiści, nawołując do nierozmawiania z elektoratem PiSu, nie zdaje sobie sprawy, że sam tym samym tą nienawiść wznieca?

Demokracja to niewiarygodnie trudny ustrój polityczny – mówiąc tak Michnik udowadnia, że do niej nie dorósł. Dlaczego bohater opozycji demokratycznej w PRLu , zdradza swoje ideały (jeżeli rzeczywiście je zdradza), dlaczego nie rozumie tego oczywistego faktu dla każdego demokraty, że nawet z radykalnym przeciwnikiem politycznym trzeba szukać dróg, ścieżek porozumienia nawet wtedy gdy ten odmawia wszelkich rozmów?.Dlaczego Michnik nie rozumie, że właśnie te próby – nawet nieudane – są fundamentem etosu demokracji?

Sądzę, że są dwie przyczyny (nie dotyczą one tylko Michnika, ale całej elity III Rzeczpospolitej), pierwsza to obsesyjna nienawiść do endecji, która prowokuje nienormalne reakcje nie tylko na antysemityzm, ale prawie na każdy przejaw trochę bardziej żarliwego patriotyzmu, druga przyczyna to wybielanie komunizmu a przynajmniej jego początków.

Znałem jednego z naszych działaczy „Solidarności”, który w 1979 r. zapisał się na – prowadzone w ramach TKNu, seminarium Adama Michnika pod szumnym tytułem „Historia polityczna PRL-u”. Seminarium wg niego było nudne jak flaki z olejem, ponieważ „ojciec chrzestny” prl-owskiej i postkomunistycznej inteligencji, starał się przez kilka miesięcy udowodnić, że początki komunizmu w Polsce miały charakter demokratyczny.

Kiedy mój znajomy odważył się raz spytać, na czym ten demokratyzm polegał A. Michnik, najpierw zacytował znany werset Miłosza o ONR-falanga uosabiającą według naszego noblisty typ idealny totalitaryzmu nieudolnie kalkowany przez - w gruncie rzeczy - szlachetnych komunistów.  Następnie  Michnik stwierdził , że październik 56 dowodzi, iż w ideologii  komunizmu tkwiły immanentnie (sic!) ziarna demokratyzmu, a ponieważ to właśnie PAX (czyli nacjonaliści) najzacieklej zwalczał reformatorskie skrzydło w PZPR, stąd nieuchronny  wniosek, ze największymi wrogami demokratyzacji, demokracji, wolności nie są bynajmniej komuniści tylko endecy.

Ta pokrętna logika w której na tle endecji komunizm jawi się jako oaza tolerancji i demokracji, doprowadziła dzisiaj Michnika do demonizowania elektoratu PiSu . Nie spodziewałem się jednak, że Michnik zniży się do pełnienia roli pijarowca rządu premiera Tuska. To smutne, że ktoś kto całe życie walczyło demokracje nawołuje do łamania jej reguł.

 

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3736