Skip to main content

Państwo sieciowe

Wraz z naprawą III Rzeczpospolitej i reformą infrastruktury informacyjnej państwa, przyszły rząd będzie próbował także dostosować nasze struktury i procedury administracyjne do całkowicie zinformatyzowanych reguł zarządzania panujących w Unii Europejskiej. Uważam, ze jest to najważniejsze zadanie przed jakim stoi nasz kraj.

Zadanie tym trudniejsze, że fenomen organizacyjno-prawny Unii – jej biurokratyczna „orginalność” - jest często niezrozumiała przez naszych polityków a także często urzędników szczebla centralnego i samorządowego. Unia Europejska – proszę wybaczyć banał – nie jest państwem, lecz tworem ustrojowym, który nieustannie się zmienia, zasada ta jest sprzeczna z samą istota administracji.

Jak słusznie pisał S.Kosieliński :

Urzędy nie mogą i nie powinny zmieniać reguł gry. Muszą działać według stałych, jednolitych, niezmiennych zasad. Do czego prowadzą nieustanne zmiany w sposobach funkcjonowania państwa, widać najlepiej w Polsce. Utrudniony rozwój firm i przedsiębiorstw w wyniku częstych zmian prawa czy przepisów podatkowych to jedna z najbardziej widocznych konsekwencji braku stabilizacji działania  organów państwowych.

Otóż urzędy i procedury administracji publicznej w naszym kraju muszą być zbudowane i muszą funkcjonować  w taki sposób by zmiana reguł zarządzania była naczelną regułą rządzącą państwem. Zmiana procedur administracyjnych jest „regułą reguł” funkcjonowania „państwa sieciowego” w ramach UE. Nowa zasada wokół której zorganizowana jest profesjonalna biurokracja w UE funkcjonuje w dodatku w całkowicie oryginalnym nieznanym z historii ustroju politycznym.

Unia Europejska nie opiera się bowiem na klasycznym podziale na władzę ustawodawczą wykonawczą i sądowniczą. Podstawa władzy w UE czyli „wspólnotowy trójkąt instytucjonalny” Rada, Komisja Parlament oparta jest raczej na połączeniu funkcji niż na podziale władzy. To Komisja Europejska czyli rząd Unii a nie Parlament posiada wyłączny monopol na inicjatywę ustawodawczą. Sytuacja ta pociąga za sobą nieistnienie w systemie wspólnotowym jakiegokolwiek rozróżnienia pomiędzy prawem czyli wyrazem funkcji ustawodawczej i przepisem aktem właściwym działalności władzy wykonawczej.

Jakie mogą być konsekwencje tego stanu rzeczy dla funkcjonowania III Rzeczpospolitej ? Jeden wniosek – niezbyt przyjemny dla polityków – wydaje się oczywisty: biurokraci nowego typu powinni posiadać prawo inicjatyw legislacyjnych a także to właśnie oni muszą wyznaczać nowe zadania dla administracji. Tym samym jak pisze Jadwiga Staniszkis:

w sposób istotny uległby ograniczeniu tradycyjny dyskurs polityczny na rzecz profesjonalnych urzędników.

Wniosek ten jest jeszcze jednym potwierdzeniem ogólniejszego prawa stwierdzającego, ze w współczesnych systemach politycznych władza napotyka coraz większe trudności w odpowiednim pobudzaniu i ukierunkowaniu procesów decyzyjnych, innymi słowy : „suwerenność specjalistów zmierza do zdobycia przewagi nad suwerennością demokratyczna oraz nad suwerennością parlamentarną”. Czy demokracja – z takim trudem wywalczona i tak ceniona przez większość społeczeństwa polskiego – musi być  znów ograniczona , tym razem przez specjalistów ?

Myślę, że tak. Co więcej myślą, że de facto sytuacja suwerenności ekspertów względem polityków istnieje – także w naszym kraju – tylko ukryta przed szersza opinią publiczną. Jest tajemnica poliszynela, ze ustawa o informatyzacji administracji publicznej pisana była wyłącznie przez ekspertów, politycy ja tylko potulnie zaakceptowali i przegłosowali w Sejmie. Unia Europejska charakteryzuje się także brakiem wyraźnego centrum zarządzania co upadabnia ją – przynajmniej w pewnym zakresie – do Internetu.

Mnogość interesów jakimi nasycone są Rada i Komisja wskazuje na nieobecność w systemie polityczno-administracyjnym wyraźnej zależności hierarchicznej i dlatego system unijny jest – przez wielu specjalistów – nazywany systemem „sieciowym”. Te dwie cechy uświadamiają nam jak ogromne znaczenie w zrozumieniu Unii ma wykształcenie informatyczne, znajomość współczesnego „płaskiego” zarządania, uwarunkowanego przecież głównie przez rozwój teleinformatyki.

Unii towarzyszy stały wysiłek, aby usprawnić swoje wewnętrzne funkcjonowanie w celu podtrzymywania sterowności zróżnicowanej unijnej struktury. Urzędnicy w Brukseli działają w.g zasady  „zaawansowanego programowania”, która nie prowadzi do prostych liniowych rozwiązań. lecz jest ukazaniem różnych alternatywnych możliwości ukrytych w unijnych instytucjach. „Conditional programming” nie prowadzi już do produkowania jednoznacznych poleceń, które należy wdrożyć w państwach członkowskich, ale do alternatywnych rozwiązań dla różnych grup interesu, państw i.t.d.

Konsekwencją nowego systemu (conditional programming), sieć jako zasada ustrojowa UE) jest to, że wymaga on znacznej wiedzy o zasadach jego funkcjonowania, co powoduje, ze w unijnych społeczeństwach może pojawić się nowa hierarchia , dzieląca ludzi , ale także państwa, na tych którzy umieją w imię własnych interesów wykorzystać unijna przestrzeń i na apatyczną zagubiona resztę. Wiedza informatyczna jest dzisiaj wiedzą polityczną. Informatyka staje się polityką.

 

Rafał Krzykowski

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3407