Skip to main content

Informatyczny komunizm

Kilka dni temu Sejm uchwalił nowelizacje ustawy o Systemie Informacji Oświatowej, umożliwiającej gromadzenie przez MEN imiennych danych o uczniach. Nowelizacja ta jest skandalem, ale nie tylko ona, także dyskusja wokół niej była kompromitująca i dowiodła niezbicie, że posłowie partii opozycyjnych – w szczególności PiSu – nie rozumieją zupełnie problemów społeczeństwa informacyjnego.

Dlaczego jednak ustawa jest skandalem, dlaczego wystąpienie posła K. Ujazdowskiego krytykującego tą ustawę jest kompromitujące, dlaczego głosy krytyczne pod adresem ustawy redaktorów z dziennika „Rzeczpospolita”, dowodzą niezbicie, że dziennikarze nie rozumieją tego co i o czym piszą?

Odpowiedź jest niestety fatalnie prosta: dlatego, że wszyscy skupiają się na problemie zbierania imiennych danych wrażliwych o uczniach, zapominając, że prawdziwym niebezpieczeństwem jest powiązanie tych danych z numerem PESEL ucznia. Brak wiedzy na temat informatyki, ignorancja dotycząca systemów informatycznych funkcjonujących w Polsce i całkowita nieznajomość historii informatyzacji naszego kraju, to są główne przyczyny tego popisu ignorancji, jaki zaprezentowali posłowie PiS i redaktorzy „Rzeczpospolitej”.

Dlaczego jednak powiązanie danych imiennych ucznia z numerem PESEL, jest groźne? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się w czasie aż do lat 60-tych XX wieku, to wtedy w głowach komunistycznych funkcjonariuszy SB powstaje pomysł by wszystkich ludzi, którzy kończą wyższe studia po prostu śledzić przez całe ich życie. Z tego naturalnego pragnienia komunistycznych aparatczyków – które nasiliło się po marcu 1968 r. - wykluwa się pierwszy system informacyjny MAGISTER, który przypisuje każdemu absolwentowi wyższej uczelni numer, będący pierwowzorem numeru PESEL, który w latach królowania Gierka (władza komunistyczna po 1970 r. chciała kontrolować także robotników) przypisany jest już każdemu obywatelowi.

Powtórzmy u źródeł powstania systemu PESEL leży pragnienie inwigilowania i śledzenia przez SB obywateli PRL. Nie przypadkiem system MAGISTER powstał w 1969 roku po rewolucji studenckiej z marca 1968 r. Nie przypadkiem pomysł powołania systemu PESEL powstał po rewolcie robotników w 1970 r. Czy tego wszystkiego ulubieńcy mediów czyli poseł Ujazdowski i red. Zaremba nie wiedzą?

Nowelizacja ustawy zaproponowana przez MEN jest dlatego skandaliczna, że poprzez przypisanie danych wrażliwych numerowi PESEL, kontynuuje tradycje komunistycznego państwa i właśnie ten fakt, powinien być wyartykułowany przez opozycje w trakcie sejmowej debaty. Jeżeli MEN odczuwa nieprzepartą chęć gromadzenia danych wrażliwych o uczniach to powinna to być baza do której dostęp musi być obwarowany precyzyjnymi procedurami i której dane nie mogą być powiązane z nr PESEL czyli . numerem referencyjnym.

Nowelizacja ustawy dowodzi także, że dzisiejsza biurokracja realizuje – być może wbrew rządowi – tradycyjnymi metodami (ustawy, rozporządzenia itd.) swoje własne partykularne interesy, które polegają głównie na ubezwłasnowolnieniu obywateli i te metody mają swoje źródło w komunistycznej kulturze panowania. Spróbujmy krótko wyjaśnić ostatnie zdanie.

W ciągu pół wieku panowania w Polsce socjalizmu wykształcił się w naszym kraju azjatycki model relacji pomiędzy władza a obywatelem Model ten – w sferze informacyjnej - polega przede wszystkim na tym, że państwo rezerwuje sobie wyłączne prawo do decyzji o gromadzeniu, przechowywaniu i udostępnianiu informacji, natomiast obywatele i niepaństwowe podmioty gospodarcze mają obowiązek dostarczania informacji organom państwa i co więcej obowiązek odbierania informacji emitowanych przez te organy. W modelu azjatyckim to państwo ma wyłączne prawo do informacji, a obywatel czy prywatny przedsiębiorca mają obowiązki informacyjne wobec państwa. Jeżeli z tych obowiązków obywatel się nie wywiązuje to państwo go karze.

Przykładem typowym jest nadal obowiązująca w polskim prawie zasada, że za błędy organów skarbowych odpowiada podatnik, a za ubezpieczenie społeczne do ZUS odpowiada nie ZUS, ale ubezpieczony.

Ten stan prawny można śmiało nazwać niewolą informacyjną. W modelu azjatyckim na obywatelach ciąży obowiązek przekazywania i udostępniania informacji organom państwa. Co więcej koszty realizacji tego obowiązku obciążają obywateli, to na nich spoczywa obowiązek gromadzenia i przechowywania danych i to oni ponoszą odpowiedzialność za nienależyte wywiązywanie się z tych obowiązków. Może to być odpowiedzialność finansowa a nawet karna.

Informatyzacja umożliwiła tworzenie ogromnych baz danych gromadzących wszelakie fakty o obywatelach, ich majątkach, o przedsiębiorstwach ich transakcjach. W warunkach społeczeństwa informacyjnego łatwo uzasadnić cenzurę i blokować udostępnienie informacji społeczeństwu pod pretekstem ochrony danych osobowych. Można także nakazać wszystkim obywatelom składanie drobiazgowych deklaracji majątkowych pod pretekstem walki z korupcją, praniem brudnych pieniędzy i likwidowaniem przestępczości zorganizowanej.

Gdy spojrzymy na całość infrastruktury informacyjnej społeczeństwa, gospodarki i państwa, możemy dostrzec, że tworzenie poszczególnych systemów informatycznych przez biurokracje w warunkach najnowszej technologii informacyjnych prowadzi nas do iście Orwellowskiego świata. W modelu azjatyckim informatyka staje się narzędziem terroryzowania obywateli i przedsiębiorców przez aparat państwa.

Nowelizacja ustawy o Systemie Informacji Oświatowej jest wyrazem komunistycznej antyliberalnej filozofii państwa.

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 6607