Rewolucja ekonomiczna Internetu
9 sierpnia 1995 roku zaczęła się nowa epoka w ekonomi. Tego dnia akcje – założonej zaledwie 16 miesięcy przedtem firmy Netscape, eksplodują na giełdzie. Wieczorem wartość jednej akcji – oszacowywanej na 28 dolarów na początku sesji – podskakuje do 58 dolarów. Właściciele firmy w ciągu kilku godzin stają się milionerami.
Dlaczego wartość poważnie zadłużonego przedsiębiorstwa istniejącego zaledwie od półtora roku, którego obroty w pierwszym semestrze 1995 r. wyniosły zaledwie 16,6 mln, podskoczyła do 3 miliardów dolarów?
Przyczyną tej prawdziwej euforii wśród inwestorów był gwałtowny rozwój Internetu, którego liczba użytkowników w 1995 r. wynosiła 35 mln i mogła według opinii specjalistów podskoczyć do 500 mln. w 2000 roku. Internet – z tego zdawali sobie sprawę wszyscy zainteresowani – rewolucjonizował podstawy międzyludzkiej komunikacji, a więc miał bezpośredni wpływ na najważniejsze aspekty funkcjonowania społeczeństwa.
Firma Netscape skonstruowała pierwsza przeglądarkę umożliwiającą wyszukiwanie informacji w sieci i stąd ogromne zainteresowanie jej akcjami kół finansowych, które zakładały, że dochody firmy w najbliższych latach wzrosną wielokrotnie. I rzeczywiście, po wejściu firmy Netscape na giełdę, Internet rozwija się w zawrotnym tempie.
Pod koniec 2000 roku 44% amerykanów używa globalnej sieci, a 60% posiada komputery domowe (w 1995 statystyki wynosiły odpowiednio – 9% i 32%). Na rynku pojawiają się inne firmy produkujące narzędzia informatyczne ułatwiające dostęp do Internetu. Ich finansowanie gwarantują tzw. spółki ryzykownego kapitału, których finanse zasilane są głównie przez zarówno prywatne jak i publiczne fundusze emerytalne.
Są one gotowe – po raz pierwszy w historii ekonomi – finansować innowacje w celu osiągnięcia zysku. Dzięki nim ci, którzy mają „rewolucyjne idee”, lecz nie mają pieniędzy mogą bez większego trudu realizować swoje marzenia. I je realizują, powstają setki firm popularnie nazywanych start-up, których właściciele nie mając grosza w kieszeni mogą – dzięki spółkom ryzykownego kapitału – wynająć pierwszy lokal i zatrudnić pierwszych pracowników.
Ich giełdowa kapitalizacja jest równie spektakularna co opisany wyżej przypadek firmy Netscape. Np. akcje UUNet Technology produkująca oprogramowanie internetowe wzrastają o 95% w ciągu 2 tygodni.
Rozwój światowej sieci – nazywanej również cyberprzestrzenią – rewolucjonizuje także intelektualne wyobrażenia o samej zasadzie działania komputera. Larry Ellison – dyrektor firmy Oracle – rozpoczyna prace nad „komputerem sieci”, którego pamięć i inteligencja znajdowałyby się właśnie w Internecie. Realizacja tego projektu wywróciłaby do góry nogami dotychczasowe zasady korzystania z narzędzi informatycznych i zlikwidowałyby potrzebę posiadania w komputerze systemu operacyjnego.
Początki Internet Explorer
Bill Gates, który zignorował kompletnie pojawienie się Internetu, dostrzega w końcu grożące jego firmie niebezpieczeństwo. Microsoft w którego produkty (w szczególności system operacyjny Windows) wyposażonych jest 9 na 10 komputerów na świecie decyduje się na użycie całej swojej ogromnej machiny finansowej (35 miliardów w 2001 r.) by nadrobić internetowe opóźnienie.
W niedługim czasie – dzięki zakupie małej firmy specjalizującej się w produkcji narzędzi do obsługi globalnej sieci – konstruuje przeglądarkę internetową nazwaną Internet Explorer, która staje się integralną częścią nowej wersji systemu Windows.
Kapitulacja Netscape
W ten sposób wszyscy użytkownicy tego systemu są zmuszeni do używania tego produktu. A jeśli – mimo wszystko – pragną używać przeglądarki firmy Netscape to niestety napotykają na nieprzezwyciężalne problemy techniczne, które uniemożliwiają jej zainstalowanie i używanie.
Firma Netscape, która w 1996 kontrolowała 90% rynku produktów dla Internetu, kapituluje i w 1998 roku zostaje zakupiona za 4,2 miliarda dolarów przez America Online (AOL).
Bill Gates tryumfuje i aby utrwalić swój monopol na rynku systemów operacyjnych dla komputerów domowych nową wersje Windowsa XP wylansowaną w 2001 r. sprzedaje jako formę abonamentu co drastycznie ogranicza wolność wyboru konsumentów. I dlatego nie tylko firmy ale także organizacje zawodowe i konsumenckie zdecydowały się oskarżyć Microsoft o łamanie ustaw antymonopolowych.
Takie jest najogólniejsze prawno-ekonomiczne podłoże procesu przeciwko firmie, która w dzisiejszym świecie jest symbolem potęgi handlu i pieniądza.
Departament Sprawiedliwości vs Microsoft
4 listopada 2002 r. amerykański sąd federalny zaakceptował ugodę, jaką Departament Sprawiedliwości USA zawarł z Microsoftem. Na mocy porozumienia Microsoft nie może odmówić współpracy, oferować gorszych warunków handlowych lub wywierać nacisków na producentów instalujących w komputerach PC systemy operacyjne konkurencyjnych firm.
Musi również zapewnić producentom narzędzi informatycznych i użytkownikom możliwość całkowitego usunięcia z systemu Windows przeglądarki Internet Explorer i oprogramowania do odtwarzania multimediów Windows Media Player. Równocześnie firma Billa Gatesa zobowiązana jest udostępnić dane techniczne systemu Windows i elementy jego kodu źródłowego aby oprogramowania tworzone przez konkurentów mogły być instalowane i używane tak samo dobrze jak aplikacje Microsoftu.
Dziewięciu prokuratorów stanowych zakwestionowało ugodę, zażądali oni m.in. opublikowania kodu źródłowego przeglądarki Internet Explorer, na co z kolei nie zgodził się Sąd Federalny. Czytelnikowi nie znającemu terminologii informatycznej należy się w tym miejscu wyjaśnienie pojęcia ‘’kodu źródłowego’’.
Jeżeli jakieś narzędzie informatyczne jest sprzedawane z jego „kodem źródłowym” to znaczy, że można je przeczytać, zrozumieć ewentualnie poprawić.
Narzędzia informatyczne firmy Microsoft dostarczane są użytkownikowi w formie uniemożliwiającej ich przeczytanie i zrozumienie (użytkownik nie może przeczytać kodu źródłowego).
Dlatego też w stanowisku Sądu Federalnego widać było pewną niekonsekwencje: z jednej strony stwierdza on, że firma Billa Gatesa musi zapewnić użytkownikom możliwość całkowitego usunięcia z systemu Windows przeglądarki Internet Explorer z drugiej zaś odmawia opublikowania jej kodu źródłowego.
Stanowisko to było – moim zdaniem – wewnętrznie sprzeczne, ponieważ niemożliwe jest usunięcie przeglądarki zintegrowanej z systemem bez możliwości przeczytania, zrozumienia i ewentualnego poprawienia jej kodu źródłowego.
Następne decyzje Sądu Federalnego uratowały jednak liberalizm ekonomiczny i ukróciły monopol Microsoftu. Użytkownicy mogą bez przeszkód umieszczać na systemie Windows np. Mozilla
Redakcja portalu mediologia.pl{jcomments on}
- Utworzono .
- Kliknięć: 3474