Spędziłem 20 lat w Paryżu i o tym, że miejscowi alfonsi musieli się opłacać arabskim bandom powiązanym z islamskim terroryzmem, gołębie na placu Pigalle wiedziały a co dopiero mówić o francuskiej policji, której większość tajnych agentów pochodziła z Tunezji czy Maroka. „Podatek terrorystyczny” francuscy rozpieszczeni alfonsi płacili bez zmrużenia oka, ponieważ okrucieństwo np. mafii albańskiej było dla przeciętnego człowieka nie do wyobrażenia.
Paryż w latach 80 i 90 –tych XX wieku, to było miejsce opanowane całkowicie przez arabów, którzy wyli z nienawiści do ludzi z zachodu, katolików, ateistów a przede wszystkim Żydów i nikt im w tym nie przeszkadzał. Dzielnica La Goutte d’Or położona o rzut beretem od królestwa prostytucji placu Pigalle, była opanowana całkowicie przez islamistów.
Policja miała tam zakaz wstępu. Dzielnica ta - w sercu Paryża czyli w sercu Francji – była królestwem islamskich ajatollahów. Rządziła się własnymi prawami. Turysta - szczególnie biały – omijał ją szerokim łukiem. To była ziemia na którym prawo francuskie nie panowało. Autor podobny jest do Japończyka i kiedyś odważył się ją zwiedzić.
Był to dla mnie szok. W wąskich uliczkach propagowano nienawiść do zachodu, zachwalano terroryzm, uczono dzieci mordowania ludzi. Czysta groza w islamskiej oprawie. To właśnie w La Goutte d’Or znajdowali schronienie terroryści, którzy zaatakowali Paryż na przełomie lat 80 i 90 XX wieku. Skąd brali pieniądze ? Od francuskich alfonsów, którym zresztą dostarczali tysiące dziewcząt z Polski, Bułgarii, Rumunii, Ukrainy ; ich trupy znajdowała policja na obrzeżach Paryża gdzie wychodziły po północy na ulicę.
Piotr Piętak