Skip to main content

Z czego możemy być dumni?

Czytelnicy – jestem o tym przekonany – wiedzą doskonale sami, że im wyższy poziom matematyki tym bardziej cywilizowany kraj, mogą natomiast nie wiedzieć, że  metoda nauczania informatyki ich dzieci w polskich szkołach uniemożliwia im szybkie znalezienie prace po studiach w Polsce albo w którymś z krajów należących do Unii Europejskiej.

Obserwując z dalekiego Paryża (na emigracji przebywałem od 1984 roku do 2003) nasz kraj nie zdawałem sobie jednak sprawy do jakiego stopnia degradacji doprowadzono jedyny kapitał jaki pozostawił nam okres PRL-u, to znaczy względnie wysoki poziom edukacji.  W październiku 2002 roku – tuż przed moim pierwszym dłuższym pobycie w Polsce – zadzwoniłem do profesora Bernarda Langa „gouru” francuskich informatyków, znanego przeciwnika Billa Gatesa i firmy Microsoft.

Gdy dowiedział się, że jadę do Polski – po blisko 20 latach nieobecności w rodzinnym kraju – w celu propagowania t.z.w „wolnego oprogramowania” i zasady „otwartego kodu źródłowego” nie krył swego zadowolenia i wygłosił krótką przemowę na temat Polski informatyki i „tego szarlatana Billa Gatesa”. Profesor Lang był święcie przekonany, że wszyscy Polacy muszą być świetnymi informatykami ponieważ jak stwierdził „ wy kulturowi spadkobiercy Tarskiego, Leśniwskiego, Łukaszewicza, Kotarbińskiego logikę macie we krwi”.

Francuski uczony – nie wiem czy o tym wiedział – mówił o nas to samo co nasz noblista, który w „Ziemi Ulro” pisał o „plemiennych zdolnościach polaków do racjonalnego myślenia i logiki”. Obaj panowie mylili się i mieli rację. Mieli racje ponieważ rzeczywiście, Polacy mogą być dumni z osiągnięć „logicznej szkoły lwowsko-warszawskiej”, której prace miały ogromny wpływ na rozwój zarówno logiki jaki i informatyki.

Mylili się ponieważ naszych zdolności nie mamy „zakodowanych” we krwi lecz wyrastają one z naszej pogmatwanej historii i tradycji. Profesor Lang mówiąc o Łukaszewiczu stwierdził: „C’est votre tresor le plus grand”, (to wasz największy skarb). Gdyby wiedział do jakiego stopnia w ciągu ostatnich 20 lat zapomniano w Polsce o tym „skarbie” – ekonomista współczesny powiedziałby „kapitale” -  to by się nie tylko zdziwił i zgorszył, ale także puknął w czoło.

Dlaczego? Dlatego, że na mądrym wykorzystaniu jedynego  kapitału (intelektualnego) jaki posiadamy moglibyśmy po prostu dobrze zarobić. Jednak obowiązujący w okresie transformacji dogmat liberalny doprowadził do historycznej amnezji. „Będziemy normalni jeśli zapomnimy o naszej historii” powtarzano do złudzenia. Autorzy tych słów nie przypuszczali, że praktyczne zastosowanie tego sloganu doprowadzi do utraty poczucia narodowej tożsamości wśród dużej części pokolenia wychowanego w III Rzeczpospolitej a także do lekceważenia całej naszej tradycji intelektualnej.

Co gorsza zapomniano o tych jej elementach, które współgrają ba współtworzą współczesny „kulturowy kapitalizm” oparty na „gospodarce napędzanej wiedzą”. Nawet odkrycia logiczne twórców szkoły lwowsko-warszawskiej Łukasiewicza, Leśniewskiego, Tarskiego – tak podziwiane w Europie i USA – są u nas lekceważone i praktycznie nieznane.

A odkrycia te zrewolucjonizowały zasady programowania. Każdy informatyk na świecie musi poznać t.z.w „wyrażenia polskie” czy „zapisy beznawiasowe”. We Francji już w szkołach średnich licealiści uczą się zapisywać działania matematyczne w formie ‘’l’expression polonaise’’. Słynne wyrażenie, które zna każdy informatyk :

i + +

było wymyślone właśnie przez polskich logików i wykorzystane po raz pierwszy w budowie systemu Unix, starszego brata Linuksa. Czy ten kapitał intelektualny – jedyny kapitał jaki posiadamy – możnaby jakoś z pożytkiem dla kraju wykorzystać ? Tak, tylko najpierw trzeba go wydobyć  z „śmietnika historii”, gdzie go w tak niefrasobliwy sposób wyrzuciliśmy. Tradycja polskiej kultury jest nowoczesna, czy tą prawda dotrze w końcu do naszych decydentów ?

 

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3822