Radek z Syzyfowych prac Żeromskiego był prekursorem hakerów
Postać Wacława Machajskiego – jednego z najbardziej interesujących teoretyków anarchizmu – jest w Polsce prawie zupełnie nieznana. Wprawdzie ostatnio ukazała się praca Leszka Dubela p.t „Zapomniany prorok rewolucji – szkic o Janie Wacławie Machajskim”, Wydawnictwo UMCS rok 2009, ale pozostaje on myślicielem i działaczem robotniczym nieznanym szerszej opini publicznej w Polsce. We Francji – by zacytować przykład osobiście mi znany - jego pisma wyszły w popularnej serii Points/Politique w wydawnictwie Seuil już dwukrotnie w 1979 roku i w 2001.
Przyczyny tej sytuacji w Polsce sa ewidentne : po 1989 r. wszelkie ideologie socjalistyczne czy równościowe zostały przez społeczeństwo – a raczej jego elitę – wyrzucone do kosza. Zawołaniem kulturowym III Rzeczpospolitej było NEP –owskie hasło ideologa partii bolszewickiej Bucharina „bogaćcie się”. Ideologia ta wykluczała z ideowego obiegu wszystkich myślicieli, których paradygmatem filozoficznym była walka o równość ekonomiczną.
Takim myślicielem był właśnie Jan Wacław Machajski. Dlaczego to właśnie on - przyjaciel Stefana Żeromskiego, którego pisarz uwiecznił w „Syzyfowych pracach” jako Andrzeja Radka – jest coraz częściej uznawany za prekursora kultury Internetu, która polega głównie na darmowym upowszechnieniu wiedzy i dzieł sztuki, bo nie ulega wątpliwości, że Wacław Machajski był prekursorem ruchu „wolnego oprogramowania” i zagorzałym przeciwnikiem inteligencji, która wg. niego posiadała na własność dobro najcenniejsze : wykształcenie.
U źródeł darmowego upowszechnienia przez amerykańskich hippisów narzędzi do obsługiwania Internetu, leżało pragnienie upowszechnienia wiedzy wśród klas niższych, to samo pragnienie w swych pismach w radykalny sposób wyrażał polski anarchista. To w jego pismach odnajdujemy zalążek prawa „copyleft”, i gwałtowny sprzeciw wobec prawa autorskiego czy patentów, które zawłaszczały wiedzę i uniemożliwiały robotnikom emancypacje.
Dla Machajskiego najważniejszą własnością jest wiedza i wykształcenie, a równość polegała na umożliwieniu robotnikom w jak najszybszy sposób zdobycia tych wartości. Burżuazja posiadała rzeczy inteligent wiedzę czyli coś nieporównanie wartościowszego od pieniędzy czy dóbr materialnych. Dla Machajskiego największym wrogiem robotnika nie był kapitalista lecz inteligent, który w jego pismach pełnił role „krwiopijcy ludu”.
Jedyną własnością godną tego miana jest wykształcenie, kto je ma ten rządzi, kto go nie ma jest niewolnikiem. „Siła wytwórczą”, która charakteryzuje formacje społeczno-polityczne jest stopień upowszechnienia wiedzy w społeczeństwie. To przekonanie polskiego anarchisty jest paradygmatem kultury Internetu polegającej na wolnej wymianie wiedzy i informacji.
Machajski twierdził, że Marksistowska doktryna wyraża specyficzne interesy inteligencji, która aspiruje do zajęcia uprzywilejowanego miejsca, korzystając ze społecznie dziedziczonego swojego przywileju, mianowicie wiedzy. Dopóki inteligencja jest w stanie przekazywać swemu potomstwu korzystne warunki nabywania wiedzy, dopóty nie ma mowy o równości. A to właśnie idea równości jest kamieniem węgielnym, substancja socjalizmu. Ruch robotniczy, który obecnie zdany jest na pastwę inteligenckich przywódców, nie może osiągnąć swego celu, póki nie wywłaszczy inteligencji z jej głównego kapitału, mianowicie wiedzy. Machajski jest prorokiem warstw najbardziej wykorzystywanych.
Bakunin także postulował upowszechnienie nauki, postulował on „zlikwidowania nauki jako bytu moralnego istniejącego poza społecznym życiem ogółu i reprezentowanego przez ciało patentowanych uczonych”. Nauka powinna stać się własnością powszechna, co można osiągnąć przez powszechną dla wszystkich jednakową oświatę. Stawszy się własnością powszechną, straciwszy własną odrębną organizacje, nauka wprawdzie obniży swe loty, ale za to sćiśle zwiąże się z bezpośrednim, realnym rysem, będzie lepiej służyć jego potrzebom, przestanie wytwarzać arogancką i szkodliwą arystokracje umysłową.
Bakunin zarzucał Marksowi tendencje centralistyczno-dyktatorskie, etatyzm oraz w gruncie rzeczy zdradę rewolucji, zejście na płaszczyznę legalnej walki o reformy i prawa polityczne ; traktował Marksa jako rzecznika interesów wykwalifikowanego i przesiąkniętego kulturą mieszczańska proletariatu krajów bogatych, w sobie natomiast widział rzecznika „proletariatu nędzy”, obrońcę „czarnoroboczych” mas krajów zacofanych i biednych.”.
Machajski szedł o krok dalej i nie interesował się zupełnie likwidowaniem państwa, dla niego liczył się tak naprawdę tylko konflikt pomiędzy inteligentami (którzy w dodatku chcieli reprezentować interesy proletariatu) a robotnikami. Krytyka ruchu socjalistycznego dokonana przez Wacława Machajskiego opierała się na dość oczywistym spostrzeżeniu, że w każdym społeczeństwie, gdzie istnieją zarazem nierówności dochodów oraz znaczna korelacja między stopniem wykształcenia a pozycja społeczną, dzieci warstw wykształconych.
Mają dzięki warunkom środowiskowym, lepsze szanse zajęcia wyższego miejsca w hierarchi społecznej niż dzieci warstw uboższych.
Prof. Leszek Kołakowski twierdzi, ze jedynym : „możliwym rozwiązaniem tej nierówności dziedziczonej mogłoby być tylko całkowite zniszczenie ciągłości kulturalnej i przymusowe odbieranie dzieci rodzicom w celu wspólnego, niezróżnicowanego wychowania ; innymi słowy, utopia Machajskiego zakłada zniszczenie istniejącej kultury, a także zniszczenie rodziny w imię ideału równości.”.
Wydaje mi się, ze postulaty polskiego anarchisty mogą być – przynajmniej częściowo spełnione – bez zniszczenia kultury czy rodziny. Machajski był radykalnym wyrazicielem nastrojów narodników rosyjskich odłamu inteligencji, która czuła wyrzuty sumienia z powodu swego uprzywilejowanego statusu, tylko, że wyrażał je ze stanowiska robotnika. Na koniec tego krótkiego artykułu o prekursorze kultury Internetu zacytujmy jego myśli, które dzisiaj kierują umysłami wszystkich ludzi związanych z ruchem wolnego oprogramowania :
„Socjaliści i inteligencja zapewniają, że wiedza przez nich posiadana to... czyste światło rodzące się w niebiosach a nie na tej naszej grzesznej ziemi, gdzie wszędzie króluje grabież. Za nic w świecie nie chcą przypomnieć sobie, że wiedza ta wyrosła z pieniędzy, z tego grabieżczego dochodu, co znajdował się w kieszeni ich burżuazyjnych rodzin; że mogli oni uczęszczać do różnych zakładów naukowych jedynie dlatego, że inni grabieni ludzie dostarczali im na przeciąg tego czasu i odzienia, i pokarmu, i mieszkania, a własne swe dzieci od najmłodszych lat posyłali do tej samej katorgi, w której sami spędzają całe swe życie. Za nic też w świecie inteligenci-socjaliści nie chcą się przyznać, że ich wiedza, zrodzona z dochodu grabieżczego, przynosi również im samym dochód grabieżczy. Cóż znowu! Wszelki dochód inteligenta, to taka sama płaca zarobkowa, jak i robotnika, pracującego fizycznie, tylko płaca za pracę lepszej jakości, wyższej kategorii. Zupełnie tak samo zapewnia kapitalista, iż kapitał swój zdobył własną pracą.”.
Piotr Piętak
- Utworzono .
- Kliknięć: 12074