Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Media.

Pierwszy western III Rzeczpospolitej

Po obejrzeniu filmu „80 milionów” W. Krystka ,reżysera niezapomnianej „Małej Moskwy”, Anna moją żona stwierdziła z rozbrajająca szczerością „Dlaczego takich filmów nie nakręcono więcej ?”. No właśnie dlaczego - odpowiedziałem i przy grzanym winie w kawiarni na placu Wilsona zaczęliśmy wspominać te zapominane krótkie miesiące „karnawału” i pierwszy rok stanu wojennego.

Same scenariusze ; w zasadzie każdy reżyser rozmawiając z działaczem „Solidarności” mógłby skonstruować fabułę w kilka dni. Wszystko było wtedy spektakularne i wszystko podlegało schematowi westernu w którym podział na dobro i zło jest tak wyrazisty. Wiem, że wielu Polaków nienawidzi dzisiaj A. Michnika, ale jaki film można by zrobić z historii posterunku Milicji Obywatelskiej w Otwocku zaatakowanym przez zdesperowany tłum, gdzie mogło dojść do linczu i tylko interwencja Michnika uratowała życie wystraszonym stróżom PRL –u.

Albo inny film opowiadający historię ucieczki A. Macierewicz w kobiecym przebraniu ubekom, którzy otoczyli pod koniec sierpnia 1980 r. trzy wieżowce na ścianie wschodniej by złapać „Che” KOR –u. Wspominając z Anną tamte czasy i patrząc na nią myślałem jednocześnie : „a film o was o polskich dziewczynach, bez których byśmy zgineli i nic nie zorganizowali”.

Anna, Zosia Jabłonowska szukały - nam redakcji „Wiadomości Dnia”, która przez dziwny przypadek nie została aresztowana - lokale na redakcyjne spotkana, wymuszały teksty od intelektualistów i profesorów, załatwiały papier, odtwarzały kontakty z działaczami z zakładów pracy. Łączniczki podziemia „Solidarności” przewożące w dziecinnych wózkach bibułę i farbę drukarską.

Albo historia jednego zdjęcia ukazującego trzech mężczyzn w biegu dźwigającego śmiertelnie rannego kolegę. Scenariusze dosłownie leżą na ulicy. Scenariusze popularnych filmów do oglądania przez masowa publiczność. Filmy o „Solidarności” mogłyby stać się westernami III Rzeczpospolitej. Jestem dodatkowo przekonany, że te filmy mogłyby – w dużym stopniu – odbudować tożsamość narodową polaków.

Tylko trzeba je zacząć robić, bo dzisiejsi Polacy uwierzą n.p panu Zarembie z „Rzeczpospolitej”, że zakończenie filmu W. Krystka, kiedy to W. Frasyniuk rozpędzonym tramwajem tarasuje PRL-owskie tanki, to wymysł reżysera nie mający nic wspólnego z tamtą rzeczywistością. Otóż pan Zaremba – młody człowiek – nie wie, że 1 i 3 maja 1982 roku na ulicach wielu polskich miast doszło do prawdziwej rewolucji. Walki we Wrocłąwiu czy Warszawie miały przebieg dramatyczny.

W stolicy na Woli miały charakter o wiele bardziej spektakularny niż znane rozruchy w Los Angeles. Prawdziwe bitwy rozgrywały się np. na moim podwórku tuż koło Sądów w dzisiejszej Alei Solidarności, gdzie starcia miedzy ZOMO i robotnikami odbywały się nawet na zatłoczonych klatkach schodowych. I to jest największe zwycięstwo W. Krystka, który w „80 milionach” ukazał historyczna prawdę, że nasza rewolucja trwała od 14 sierpnia 1980 r. do 3 maja 1982 r.

Po manifestacjach majowych nastąpiło gwałtowne załamanie aktywności wielu członków Solidarności. Wierność szczegółom – to główna cecha „80 milionów”, ubeczka pracująca w mojej redakcji była kopia jednej z bohaterek filmu, ta sama fryzura blond, te same rysy pokryte gruba warstwa pudru i ociężałe ruchu tłustych dłoni. Spotkałem ja w 1983 r. w mundurze sierżanta milicji na schodach w Pałacu Mostowskich. Ubecy w filmie są jakby klonami swoich prototypów z lat 80 – tych. Brzydota ulic i architektury socjalistycznych miast ten „smutek architektoniczny” , który do dzisiaj króluje w naszej Ojczyźnie, reżyser umiał sfilmować w scenach pogoni za samochodem z 80 milionami złotych ukrytymi w bagażniku.

Kiedy obejrzymy następne filmy o Solidarności, o tych młodych robotnikach o których znana poetka Anna Kamińska mówiła z nabożnym podziwem : „gdzie oni się nauczyli mówić tak pięknie po polsku ?”.


Piotr Piętak