Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Media.

Jak Internet likwiduje zachodnia cywilizację

W redakcji portalu mediologia.pl zaszły istotne zmiany. Zarówno osobowe jak i  ideowe. Od dzisiaj portal będzie zajmował się  tylko i wyłącznie zagrożeniami jakie niesie ze sobą rozwój cywilizacji internetowej. Poprzednia redakcja także o tym pisała, ale w ciągu ostatnich trzech lat nastąpiły istotne zmiany w postrzeganiu Internetu jako narzędzia, które może doprowadzić do zagłady cywilizacji opartej na poszanowaniu jednostkowych wolności. Cywilizacja Internetu radykalnie zmienia funkcjonowanie ludzkiej pamięci,  likwiduje pamięć „długotrwałą” co w konsekwencji prowadzi do powstania pokolenia pozbawionego historycznej wyobraźni. Grozi to tragicznymi konsekwencjami dla ludzkiej wspólnoty, która bez wiedzy o korzeniach powstania cywilizacji liberalno-demokratycznej skazana jest na powolne obumarcie. Dlatego postanowiliśmy upowszechniać wiedzę na temat  zagrożeń jakie niesie ze sobą żywiołowy rozwój kultury internetowej. W tym celu będziemy starali się  dyskutować o książkach poruszających ten – zasadniczy dla funkcjonowania demokracji w warunkach informatyzacji – temat. Myślę przede wszystkim o takich pozycjach jak:

- Nicholas Carr „Płytki umysł – jak internet wpływa na nasz mózg”

- Manfred Spitzer „Cyfrowa demencja”

- Gary Small i Gigi  Vorgan „Mózg – Jak przetrwać technologiczną przemianę współczesnej umysłowości”

Oczywiście będziemy wdzięczni jeżeli czytelnicy poinformują nas o innych wartościowych pozycjach, poruszających te tematy, wychodzących w języku angielskim czy francuskim. Internet – szerzej cywilizacja medialna – likwiduje powoli to co towarzyszyło rozwojowi liberalno-demokratycznej cywilizacji, a mianowicie literaturę szczególnie prozę. Jest to radykalna rewolucja w historii ludzkości. Od połowy XVII wieku, Polak czy Francuz stawał się obywatelem czytając, dzisiaj staje się obywatelem – oglądając telewizję i surfując po Internecie. Z cywilizacji słowa zmieniamy się w cywilizację obrazów.  Skutki będą dramatyczne. Nie mu już obywateli czytających. Są tylko „pożeracze” obrazów