Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Media.

Krótka historia prowokacji po 10 kwietnia 2010 r.

1556.3Zanim przejdę do genezy wystąpienia Grzegorza Brauna, przypomnę czytelnikom tą banalną prawdę, że dzisiejsza pierwsza druga a przede wszystkim czwarta władza w Polsce jest mistrzem prowokacji, którą stosuje z zadziwiającą skutecznością wobec prowokowanych.

Przypomnijmy  podstawowe prawo wojny informacyjnej, które brzmi: Warunkiem skuteczności prowokacji jest monopol lub wystarczająca dominacja w środkach masowego przekazu. Z taka sytuacja mamy do czynienia w Polsce i dlatego od momentu tragedii smoleńskiej, która sparaliżowała ze strachu obóz rzadzący i jego popleczników, prowokacja medialna jest podstawowym sposobem rzadzenia, czego niestety prawica czyli zwolennicy PiS nie chca przyjąć do wiadomości i nadal zachowuja się tak jakby żyli w państwie prawa, którego fundamentem jest demokracja.

Prowokacja w Polsce nie jest tylko wymierzona w przeciwników politycznych, wręcz przeciwnie obóż rządzący prowokuje – przy pomocy specyficznego języka propagandy do złudzenia przypominający „nowo-mowe” - także swoich zwolenników do określonych zachowań. 10 lipca 2011 roku na na Krakowskim Przedmiesciu zwolennicy Palikota trzymali transparent z napisem "stop Katofaszyzmowi!", w ten sposób postępowy ciemnogród, bo tak można śmiało ich nazwać przekroczył decydujacą barierę językowo-moralną, która ułatwia zwolennikom PO i postkomunistycznej oligarchii zachowania i polityczna orientację w dzisiejszej Polsce.

Kto krytykuje PO i Michnika jest faszystą. Dwa dni temu w programie „Kropka nad i”, aktor D.Olbrychski słuchaczy Radia Maryja określił mianem „brunatnych” czyli powtórzył slogan Palikota cytowany wyżej o „katofaszyzmie”. Dlaczego z taką niebywałą łatwością udało się PO stworzyć narzędzia lingwistycznego panowania nad społeczeństwem polskim?

W artykule opublikowanym mniej więcej dwa lata temu porównywałem relacje miedzy PiS i PO do okładki książki Aleksandra Zinowiewa pt. "Homo sovieticus" -wydanej w Londynie w latach 80-tych - na której zamieszczono rysunek, przedstawiający dwa szczury ściskające sobie w geście powitania lewe łapy, i jednocześnie prawymi łapami chwytające się za gardła, dusząc jeden drugiego.

Dwa szczury w śmiertelnym uścisku to PO i PiS. Obie partie karmiły się przez cztery lata wzajemnie nienawiścią, wierząc, że PiS bez nienawiści do PO i vice-versa nie istnieją, stąd ich polityka była kalką "seansu grozy" opisanego przez Orwella w "1984". Nie przypuszczałem wtedy, że pijarowcy PO a także wierne im media opanowały zasady nowo-mowy wyłożone w arcydziele Orwella, tak wiernie jakby żyli już w społeczeństwie przyszłości, w którym aby stwierdzić, że istnieją (niestety) jeszcze ludzie kierujący się w swoim życiu np. zasadami wiary katolickiej, trzeba powiedzieć : "staromyślaki bezkiszkoczuja liberalizm".

Czasownik "kiszkoczuć" – jest w nowomowie ślepą entuzjastyczną akceptacją tego, co oglądamy na ekranach telewizorów. Wszyscy „kiszkoczujemy” to co powiedział Tusk lub Kutz. Wszyscy bezkiszkoczujemy to co powiedział J. Kaczyński ten„ dwaplusbezdobry” „myślozbrodniarz” – tłumaczenie tych ostatnich słów pozostawiam inteligencji czytelnika.

W polityce realnej polegającej na zdobyciu władzy dla samej władzy w celu rozkoszowania się jej posiadaniem (tego samego chciała partia opisana przez Orwella), premier Tusk i jego podopieczni osiągnęli zadziwiającą skuteczność już na jesieni 2007 roku, z ust przywódców Platformy Obywatelskiej nie schodziło słowo "miłość" i zapewnienia, że jeżeli oni dojdą do władzy to skończą z praktykami PiS-u, z oskarżeniami pod adresem przeciwników politycznych, z konferencjami a laZiobro, z władzą "znienawidzonych kaczorów". Miłość zastąpiła politykę.

Wybory wygrała PO i natychmiast przystąpiła do organizowania konferencji prasowych nie a la Ziobro, lecz ściśle wg wzorów orwellowskiej nowomowy, gdzie znaczenie słowa jest jego dokładnym przeciwieństwem. Pokój jest wojną. Miłość nienawiścią. Ministrem "miłości" w rządzie Tuska zostaje poseł Palikot a jego zastępcami posłowie Niesiołowski i Kutz. Usta maja pełne orwellowskiej "miłości", pracują tak dobrze, że PiS–owskie "staromyślaki" zmieniają się powoli w oczach opinii publicznej w „zbrodniomyślaki”.

Ta zadziwiająca skuteczność sowieckich metod rządzenia w społeczeństwie informacyjnym XXI wieku udowadnia raz jeszcze, że nasz naród tkwi po uszy w bagnie socjalizmu, że sowieckie struktury my myślenia przetrwały, a nawet są aktualnie twórczo rozwijane. Główną funkcją ideologi sowieckiej – przypomnijmy ten często zapominany fakt – jest znieczulenie na dane empirii.

Ideologia – twierdzi najwybitniejszy znawca sowietyzmu Alain Besancon – nie jest wiarą. Jest pseudoempirią. Jak to przejawiało się i przejawia w konkretnej rzeczywistości? Przede wszystkim – jak już wspomniałem – w nowomowie "wolność" oznacza niewolę, "pokój" wojnę, "miłość" jest nienawiścią, jednak ta metoda dotyczyła nie tylko pojęć abstrakcyjnych, ale także miała zastosowanie w słownictwie życia codziennego.

Jeżeli np. w kraju rządzonym przez komunistów w sklepach sprzedaje się coś, co nazywane jest "masło" a obok tego sprzedaje się coś innego, co nosi nazwę "masła eksportowe", "masło luksusowe", "super masło", to to co w sklepach otrzymywaliśmy jako po prostu "masło" – masłem nie było. Dziennikarze TVN i TVN24 są specjalistami od zmieniania masła w supermasło czyli prawdy w kłamstwo, są specjalistami od manipulacji i dziennikarskiej prowokacji, której celem jest – jakby powiedział informatyk – zastąpienia jedynki zerem.

Celem manipulacji jest np. przedstawienie „zbrodni” jako miłości a niewoli jako „wolności”. Z takim procesem tworzenia nierzeczywistości mieliśmy do czynienia po morderstwie działacza PiS w lokalu tej partii w Łodzi. Już w parę minut po podaniu informacji o morderstwie w lokalu PiS w Łodzi, red. Miecugow stwierdził, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia z wypadkiem „banalnym”.

W kilka godzin później red. Justyna Pochanke w dzienniku o godz. 19 prezentuje materiał informacyjny stwierdzając: "Jarosław Kaczyński po ataku na biuro poselskie zwołuje konferencję prasową i... sam atakuje". Wynika z tego, że atak J. Kaczyńskiego jest tym samym co morderstwo. Jacek Pałasiński natomiast w artykule p.t „Obojętni na nienawiść” (Rzeczpospolita 29 października 2010 r) stwierdza z rozbrająjącą szczerością :

„Zdarzało się, że niektórzy Politycy Platformy Obywatelskiej nie pozostawali dłużni politykom Prawa i Sprawiedliwości – ale nie odwracajmy kota ogonem. Przemoc nie jest częścią arsenału politycznego umiarkowanych sił politycznych, chadecji, dzisiejszej polskiej lewicy czy liberałów. Posługują się nią polityczni ekstremiści. A niestety to, co wydawało się podczas swoich narodzin początkiem polskiej chrześcijańskiej demokracji, stało się destrukcyjną siłą ekstremistyczną, dla której przemoc słowna stała się orężem walki. Dlatego też zadałem w swoim blogu pytanie, czy to morderstwo nie było częścią jakiegoś” diabolicznego planu, (podkreślenie – moje)ale prawdopodobnie kryje się za tym po prostu choroba psychiczna.”.

Abstrahując od intelektualnej zawartości tego fragmentu, zdanie : „Dlatego też zadałem w swoim blogu pytanie, czy to morderstwo nie było częścią jakiegoś” diabolicznego planu” sugeruje - przynajmniej czytelnikowi wychowanemu w PRL-u, (jestem ostrożny) , ze to J. Kaczyński zorganizował zamach na siebie samego, czyli, że PiS zastosował metody polityczne spopularyzowane w „Człowieku z marmuru”. Jak zapewne czytelnik pamięta w arcydziele A. Wajdy główny bohater jest wraz ze swoim przyjacielem oskarżony o kierowanie grupą terrorystyczną i na pytanie prokuratora, kogo to terroryści zamierzali zlikwidować, bohater pracy socjalistycznej stwierdził, że samych siebie.

PiS zamachnął się sam na siebie. J. Kaczyński wykonał egzekucje na sobie samym. Prowokacja ma wiele oblicz. Prowokacja medialna może mieć poważne konsekwencje ekonomiczne i polityczne. Wystarczy np. przez dyspozycyjne środki masowego przekazu upowszechnić informację, że "w kraju X istnieje zagrożenie pryszczycą" (co jest prawdą, gdyż o każdym kraju można tak powiedzieć), aby uzyskać społeczne przyzwolenie i zgodę organizacji międzynarodowych na zablokowanie eksportu wszystkich produktów rolnych z tego kraju.

Warunkiem skuteczności prowokacji informacyjnej jest monopol lub wystarczająca dominacja w systemach upowszechniania informacji. Wtedy prowokacja informacyjna jest najtańszym i najskuteczniejszym sposobem sterowania zachowaniami grup społecznych, a nawet całych społeczeństw. W przypadku prób weryfikacji informacji upowszechnionych w wyniku prowokacji dziennikarskich, można zawsze uniemożliwić weryfikację zasłaniając się tajemnicą dziennikarską, prawem do nieujawniania informatorów i źródeł informacji. Manipulacji i prowokacji informacyjnej dokonuje się w Polsce w majestacie prawa.

Dziennikarze są jednak bardzo rzadko zaskarżani do sądu, ponieważ metody manipulacji po prostu to uniemożliwiają. Często autor przekazując informację zmyśloną poprzedza ją tekstem: "w kołach zbliżonych do obserwatorów rynków finansowych.". Po takim wstępie można napisać każdą bzdurę. W dzisiejszej „Gazecie Wyborzej” podano własnie tego typu informacje-prowokacje o Brunonie K. Miał podobno zamiar zabić aktualna prezydent Warszawy i M.Olejnik. Skad to wiadomo? Z tajnych źródeł informacji. Grzegorz Braun mówi to co myśli czyli jest idealnym obiektem proowkacji.

Piotr Piętak