Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Internet.

Uśmiercenie śmierci

Na początku lat 90-tych XX wieku panowała opinia, że za pomocą środków technicznych komunikacji – czyli Internetu można będzie przekazywać wartości kulturowe, co okazało się kompletną utopią i za ten naiwny optymizm przyjdzie nam drogo zapłacić. Narzędzia techniczne coraz perfekcyjniej dokonują podboju przestrzeni,  uśmiercając jednocześnie czas historyczny. Pokolenie Internetu jest pokoleniem bez pamięci.

W konfrontacji na przykład pod pałacem prezydenckim stanęły naprzeciwko siebie ludzie „czasu i pamięci” i dzieci „przestrzeni”. To dopiero początek starcia. Ten opis  grzeszy być może przesadą ale jest faktem, że specjaliści od mediów twierdzą jednoznacznie, że kondycja człowieka „sieci” zmienia się radykalnie nie tylko zresztą za sprawą elektronicznych mediów ale także trybu życia który skazuje jednostkę na wieczny nomadyzm.

Żyje ona w kolejkach podmiejskich, autobusach, metrach i niezależnie czy jedzie czy czeka aż wsiądzie do jakiegoś pojazdu, nie ma stałego miejsca, jest – by użyć pojęcia upowszechnionego przez Simone Weil – coraz bardziej wykorzeniona przez nadmiar wirujących wokół niej obrazów i wieczny ruch w jakim się znajduje  doprowadza ją do utraty jakichkolwiek punktów  odniesienia nie tylko do przeszłości ale także do swego otoczenia. Jest wirtualno-elektroniczna dezorientacją.

Myślę ,że najlepiej scharakteryzował dzieci Internetu polski poeta Adam Ważyk, który pół wieku temu napisał : „jestem próżnią przez którą przebiegają fale”. Dzieci Internetu są próżniami przez które przebiegają fale i żyją w świecie opanowanym coraz bardziej przez ekrany, które pełnią rolę „policji pamięci” i których dyktatura nad umysłami jest porównywalna tylko z porażającą wizją Orwella. Dla mojego syna ekran jest głównym elementem życia, gdy ja bawiłem się misiem on stukał w klawiaturę gameboya, i z zapałem przygotowywał się do życia w którym prawie wszystkie,  relacje miedzy ludźmi  są stosunkami między monitorami.

Ja patrzę na komputer, on stwierdza, że komputer patrzy na niego. Innym słowy dla dzisiejszej młodzieży i dzieci Internet jest oczywistością . Jednak dla ich rodziców, jest on wynalazkiem produktem ludzkiej kultury i nauki, tym bardziej czymś niezwykłym, ze jego ekran –w przeciwieństwie do telewizji – prowadzi z nami dialog i wymaga od nas nie tylko umiejętności technicznych ale także (tylko niestety pozornie) wyobraźni. W XXI wieku żyją obok siebie z jednej strony pokolenie    – autor artykułu  do niego należy - , które gdzieś w połowie szkoły podstawowej zobaczyło po raz pierwszy na oczy telewizje (i każdy z nas zapamiętał ten moment na całe życie) z drugiej zaś pokolenie, które od kołyski poddane jest ostrej tresurze polegającej na ciągłym używaniu klawiatury i monitora gameboya, playstation czy nintendo co jest okresem przygotowawczym do współczesnych „postrzyżyn” czyli zakupu komputera i podłączenia go do Internetu.

Dzieci Internetu żyją w czasach dyktatury ekranu, który wyposażony w tysiące niewidzialnych informatycznych programów napisanych  z ciągu miliardów zer i jedynek, zaprogramowuje ich gusta ekonomiczne, seksualne, polityczne. Są jego niewolnikami. Starcie pod Pałacem Prezydenckim  może być rozpatrywane jako pierwsza potyczka między społeczeństwem „ekranu” i społeczeństwem „druku” i „książki”. Dla posła Palikota i dzieci Internetu jest oczywistością, że władze polityczne nie panują nad biegiem rzeczy, że cały ich wysiłek polega na ukrywaniu przed społeczeństwem tego prostego faktu, że rząd nie rządzi i że władza nie ma już władzy.

Dla nich coś takiego jak pamięć po prostu nie istnieje, żyją w świecie „tyranii chwili”, absolutnie przekonani, że są awangardą dziejów. Są jednak tylko objawem współczesnego barbarzyństwa, których członkowie nie umieją już czytać ani pisać, ponieważ dzięki  internetowej encyklopedii Wikipedii i dwóm funkcjom  „wytnij” i „wklej” wiedzą i umieją wszystko. Wiec wycinają i wklejają zmieniając się powoli w bezrefleksyjne automaty.

Jeżeli nie zaczniemy poważnie dyskutować o Internecie o jego kulturze której efekty zobaczyliśmy pod Pałacem Prezydenckim, jeżeli nadal będziemy żyli w micie społeczeństwa komunikacyjnego to fenomen dzieci Internetu będzie stale mylony z posłem Palikotem. Na zachodzie o negatywnych skutkach Internetu pisze się już od dawna, u nas każdy, kto ośmieli się skrytykować kulturowe skutki  „światowej sieci” jest „etykietkowany” jako wróg postępu. Tymczasem to właśnie brak dyskusji o spustoszeniu jakie w kulturze dokonuje Internet jest dowodem na nasze zapóźnienie cywilizacyjne.

W starciu pod Pałacem Prezydenckim miedzy „dziećmi internetu” i pokoleniem „druku” obie strony oskarżając się nawzajem dowodzą, ze zupełnie nie rozumieją współczesnego świata. Przede wszystkim, zapominają, że cywilizacja elektroniczna – a powtórzmy to raz jeszcze Internet jest jej symbolem i fundamentem funkcjonowania – dematerializuje śmierć, której współcześni ludzie nie poświęcają w ogóle uwagi, ba nie mówi się już o „śmierci”, lecz o „końcu życia”. Jesteśmy świadkami – pisze o tym R.Debry w „Wprowadzeniu do mediologii” dematerializacji  zwłok czyli natychmiastowego usuwania tego co ulega degradacji biologicznej oraz derytualizacji wydarzenia czyli zacierania oznak żałoby, przygotowań, czuwania i towarzyszącej temu liturgii.

Uczestnicy społeczeństwa komunikacyjnego rzadziej odwiedzają cmentarze, dekoracja pogrzebu jest banalna i coraz szybsza, często dokonuje się kremacji zwłok. Kremacja zrównuje wszystkich zmarłych, zwłoki staja się zwykłymi resztkami, którymi trzeba się zająć. Cywilizacja elektroniczna jest uśmierceniem śmierci. Śmierć nie jest już przejściem tylko chwilą, o której zapomina się natychmiast.

W takiej cywilizacji – a to jej dzieci demonstrowały pod Pałacem Prezydenckim – pomniki są czymś zbytecznym. Czym bowiem są pomniki ? Po co je stawiano ? Otóż etymologia tego słowa (od monumentu) wskazuje, ze ich funkcja polega na skłanianiu danej społeczności do wspomnień, a także może ostrzegać kogoś przed zrobieniem (lub nie zrobieniem), czegoś lub przepowiadać lub zapowiadać zrobienie czegoś w przyszłości. Jak pięknie pisał Wiktor Hugo : „architektura była główna kronika ludzkości , każda idea nieco bardziej złożona, która się na świecie pojawiła wyrażała się w budowli, miała swój pomnik.”. Cywilizacja elektroniczna zabijając śmierć, zlikwidowała potrzebę budowania pomników. Dla dzieci internetu pomnik jest czymś zbytecznym. Dla nich „wczoraj” i „jutro” nie istnieją. Liczy się tylko „dzisiaj”, „teraz”, „w tej chwili”.

 

Piotr Piętak