Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Internet.

Wojna pokoleń w Internecie

Z raportu p.t „Diagnoza społeczna. Warunki i jakość życia Polaków” pod redakcją prof. J. Czaplińskiego dowiadujemy się, że w pierwszej połowie 2011 r. komputer posiadało już 66% gospodarstw domowych, dostęp do Internetu 61%, a do telefonów komórkowych 85%. Ponad połowa wszystkich gospodarstw domowych posiada stały dostęp do Internetu, 15% wykorzystuje dostęp mobilny oferowany przez operatorów telefonii komórkowej. Tym samym dostęp do Internetu w domu posiada 70,5% Polaków. Jednak w tegorocznych badaniach odnotowano zadziwiający fakt : przybywa osób, które mają komputer podłączony do Internetu (14,1%), ale z niego nie korzystają. Dlaczego ?

Z raportu wynika, że to głównie osoby starsze, które dysponują komputerem nie korzystają z Internetu mimo, że są do niego podłączone. "Wyniki te pokazują, że jednymi z najważniejszych barier w korzystaniu z komputerów i Internetu jest brak odpowiedniej motywacji i/lub umiejętności do korzystania z tych technologii. Sam dostęp nie gwarantuje jeszcze, że ludzie będą z niego korzystać. Sprzęt i szerokopasmowa sieć nie wystarczą do tego, aby korzystanie z ICT było w Polsce rzeczywiście powszechne" - twierdzi dr. Dominik Batorski. Z dostępu do sieci aktywnie korzysta olbrzymia większość uczniów i studentów, a także większość osób pracujących. Najmniej użytkowników Internetu jest wśród emerytów, rencistów i rolników. Korzystanie z komputerów i Internetu jest związane z zamożnością, a także z wielkością miejscowości zamieszkania - Internetu używa 77% mieszkańców największych miast i 48% osób ze wsi.

Grupą, która wybija się wśród użytkowników technik informacyjno-komunikacyjnych, to dzieci. Aż 93% uczniów podstawówek posiada w domu komputer. Ponad 80% dzieci z każdego rocznika ma dostęp do Internetu. Większość wychowuje się z technologią i wcześnie zaczyna z niej korzystać. Domowego komputera używa połowa pięciolatków i prawie 80% idących do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Znacznie rzadziej korzystają ich rodzice.  Światy, w których funkcjonują dzieci i ich rodzice różnią się diametralnie. Dalsze pogłębianie się różnic pomiędzy internautami i osobami niekorzystającymi może być źródłem istotnych problemów społecznych w przyszłości.

Świat rodziców wychowanych – w części – na czytaniu i racjonalnych kalkulacjach różni się zasadniczo od świata ich dzieci, dla których Panem Bogiem jest ekran komputera i dla których rzeczywistość realna zmienia się  w wirtualny świat w którym królują czyste emocje. Dla mojego syna ekran jest głównym elementem życia, gdy ja bawiłem się misiem on stukał w klawiaturę gameboya, i z zapałem przygotowywał się do życia w którym prawie wszystkie,  relacje miedzy ludźmi  są stosunkami między monitorami. Ja patrzę na komputer, on stwierdza, że komputer patrzy na niego.

Dla niego hipoteza amerykańskiego naukowca, że  : „rozwój maszyn, którego kulminacją jest komputer, w sposób nieunikniony prowadzi do uświadomienia sobie, że te same teorie, które służą do wyjaśnienia działania urządzeń mechanicznych, są także przydatne do zrozumienia zwierzęcia ludzkiego – i vice versa, jako, ze zrozumienie mózgu człowieka rzuca światło na naturę sztucznej inteligencji”, jest czymś naturalnym, weryfikowanym pozytywnie w każdej godzinie jego życia. Innym słowy dla dzisiejszej młodzieży i dzieci Internet jest oczywistością .

Jednak dla ich rodziców, jest on wynalazkiem produktem ludzkiej kultury i nauki, tym bardziej czymś niezwykłym, ze jego ekran –w przeciwieństwie do telewizji – prowadzi z nami dialog i wymaga od nas nie tylko umiejętności technicznych ale także wyobraźni. W XXI wieku żyją obok siebie z jednej strony pokolenie    – autor artykułu  do niego należy - , które gdzieś w połowie szkoły podstawowej zobaczyło po raz pierwszy na oczy telewizje (i każdy z nas zapamiętał ten moment na całe życie) z drugiej zaś pokolenie, które od kołyski poddane jest ostrej tresurze polegającej na ciągłym używaniu klawiatury i monitora gameboya, playstation czy nintendo co jest okresem przygotowawczym do współczesnych „postrzyżyn” czyli zakupu komputera i podłączenia go do Internetu. Żyjemy w czasach dyktatury ekranu. Jesteśmy jego niewolnikami. My rodzice o tym jeszcze wiemy. Nasze dzieci nie wiedzą tego : są niewolnikami idealnymi, bo nie wiedzą, że nimi są.

Co jednak mamy na myśli, gdy mówimy, ze w współczesnym społeczeństwie panuje dyktatura ekranów ? Zegarek jest nieodzownym towarzyszem europejczyka, który wciąż dokądś pędzi, ciągle gdzieś się spieszy, jest on wyposażony w tarczę czyli de facto : w ekran. Od jakiejś dekady furorę robią telefony komórkowe, w które obecnie zaopatrzeni są niemal wszyscy członkowie rodzin, od najmłodszych dzieci po dziadków. A czyż telefon komórkowy nie jest wyposażony w miniekran, za pośrednictwem którego użytkownik komunikuje się z urządzeniem oraz innymi użytkownikami telefonów komórkowych.

Przykłady ekranów z jakimi na co dzień ma do czynienia przeciętny Europejczyk, można by mnożyć w nieskończoność. Ekrany telewizorów, ekrany kinowe, bilbordy , różnego rodzaju reklamy – a to dopiero początek wyliczanki. Ekrany przenikają każda sferę naszego życia, zabawki naszych dzieci wyposażone są w ekrany, ekrany są obecne – i to wielu zaskakujących wymiarach – w procesie naszej edukacji od najmłodszych lat. Porozumiewamy się – coraz częściej np. na blogach w portalach internetowych – za ich pośrednictwem.

Ekrany zdominowały nasze życie zarówno prywatne jak i publiczne. Są wszechobecne. Odrealniają świat. Likwidują rzeczywistość. Dla dzieci Internetu morderstwo nie jest morderstwem tylko stop-klatką, którą można jednym uderzeniem klawisza zlikwidować. Podejrzewam, że dla nich – nie wszystkich rzecz jasna – tragedia smoleńska nie miała miejsca. Była wirtualnym przeżyciem, o którym w godzinę później się zapomina. Starcie pod Pałacem Prezydenckim między młodzieżą i ich babciami  może być rozpatrywane jako pierwsza potyczka między społeczeństwem „ekranu” i społeczeństwem „druku” i „książki”. Dla posła Palikota i dzieci Internetu jest oczywistością, że tragedia smoleńska to pic na wodę fotomontaż. Dla nich coś takiego jak pamięć po prostu nie istnieje, żyją w świecie „tyranii chwili”, absolutnie przekonani, że są awangarda dziejów. Ekran pokonał książkę.

 

Piotr Piętak