Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Polityka.

Samobójstwo polskiej inteligencji

Jakie relacje zachodzą między ekonomią, systemem edukacji i podłożem kulturowym danego kręgu cywilizacyjnego czy kraju ? Czy tradycja kulturowa Polski – w szczególności – tradycja inteligencji polskiej, całkowicie zapomniana i odrzucona po 1989 roku jako bezużyteczny relikt przeszłości, nie ma żadnych punktów stycznych z zasadami rządzącymi współczesną ekonomią ?

„Bogactwo narodów” w epoce informacji


Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym w którym tradycyjna gospodarka wypierana jest przez gospodarke wiedzy opartej na rewolucyjnym rozwoju technik informatycznych i telekomunikacyjnych. Czołowi teoretycy zarządzania twierdzą, że inwestycje w aktywa intelektualne przynoszą dziś znacznie większe korzyści niż inwestycje w aktywa materialne. Wiedza staje się najbardziej dynamicznym czynnikiem otoczenia gospodarczego, a umiejętność wykorzystania ‘’kapitału intelektualnego’’ decyduje o powodzeniu lub porażce już nie tylko poszczególnych przedsiębiorstw, ale także całych społeczeństw.

To dlatego ekonomiści twierdzą, że o miejscu danego kraju w światowym podziale pracy decyduje przedewszystkim jego system edukacyjny. Czy jest on dostosowany do reguł rządzących funkcjonowanie społeczeństwa informacyjnego ? Czy przystosowuje uczniów do pracy w warunkach ekonomii elektronicznej, w której najważniejszym kapitałem jest umiejętnośc samodzielnego myślenia, kratywnośc i wyobraźnia ?

Wiemy , że rozwojem gospodarki wiedzy rządzi zasada produkcji i porządkowania ‘’informacji’’ którą tutaj definiujemy w bardzo szerokim sensie : wszystko co może być zapisane jako kombinacja ‘’zer’’ i ‘’jedynek’’ jest informacją. W tym ujęciu zarówno książki, rezultaty spotkań piłkarskich, gazety, filmy, muzyka, stronice internetowe czy oprogramowania komputerowe są produktami informacyjnymi. Ale nie tylko, zauważmy bowiem, że większość produktów których używamy na co dzień n.p samochód wyposażona jest w coraz większym stopniu właśnie w produkty informacyjne i co może ważniejsze ich produkcja jest prawie całkowicie zinformatyzowana. ‘’Informacją’’ przesiąknięte jest nasze życie zarówno zawodowe jak i codzienne.

Nietrudno zauważyć, że dzięki nowym technologiom produkty informacyjne są pozbawione tradycyjnych nośników, że są one niejako ‘’zdematerializowane’, stanowią jedynie porcje ,,zakodowanej wiedzy’’. Kapitałem w świecie elektronicznej ekonomii jest wiedza, inteligencja, wyobraźnia, umysłowa dociekliwość oraz zdolnośc do samodzielnej inicjatywy. ‘’Bogactwem narodów’’ w epoce informacji są koncepcje intelektualne , ludzka kreatywność a nie rzeczy. I dlatego międzynarodowy kapitał uosabiany przez miliony finansowych transakcji elektronicznych szuka takich miejsc na kuli ziemskiej gdzie intelektualnego bogactwa jest najwięcej i gdzie jest ono względnie tanie.


Warto zadać sobie pytanie, czy w tradycji kultury polskiej nie ma elementów, które można by wykorzystać dla przyciągnięcia do naszego kraju międzynarodowego kapitału ? Są – tylko, że po 1989 roku wyrzucono je na śmietnik historii. Kapitałem – i to jedynym – jaki posiada nasz kraj jest jego tradycja, jego nauka i kultura stworzona przez – tak teraz krytykowaną – inteligencje polską. Przypomne, że odkrycia logiczne twórców szkoły lwowsko-warszawskiej Łukasiewicza, Leśniewskiego, Tarskiego zrewolucjonizowały zasady programowania.

Każdy informatyk na świecie musi poznać t.z.w „wyrażenia polskie” czy t.z.w „zapisy beznawiasowe”. We Francji już w szkołach średnich licealiści uczą się zapisywać działania matematyczne w formie ‘’l’expression polonaise’’. Polska wykorzystując mądrze swoją intelektualną tradycje (n.p reklama dzieł polskich logików, założenie Instytutu Logiki Informatycznej i.t.d) , powinna z łatwością wygrywać konkurencje na rynku informatycznym z innymi krajami. Niestety przegrywa. Przegrywa, ponieważ zapomniała o swoim największym skarbie : tradycji inteligencji polskiej.

Czy rzeczywiście ‘’komunistyczni neofici gospodarki rynkowej’’ z przełomu lat 80 i 90 nie wiedzieli, że konsekwencją utraty narodowej pamięci i pogardy dla naszej kultury , będzie nie przyspieszenie rozwoju ekonomicznego Polski, lecz jego zastopowanie i regres ? Przecież w latach 90-tych tylko ktoś kto patrzył na rzeczywistość przez ideologiczne okulary nie dostrzegał, że współczesny system gospodarczy zmienił całkowicie swoja nature i stał się kapitalizmem kulturowym którego funkcjonowanie różni się znacznie od mechanizmów rządzących rozwojem wcześniejszych etapów kapitalizmu.

Poświęćmy słów kilka innemu aspektowi dzisiejszej ekonomi, który - o dziwo - jest śćiśle powiązany z dziedziną kultury, która w pewnym momencie naszej historii wręcz określała tożsamość narodu polskiego : myślę rzecz jasna o teatrze .


Ekonomia spektaklu


Wspólczesna ekonomia – twierdzi Eremy Rifkin – nie jest już gigantyczną fabryką, lecz raczej sceną teatralna, na której ‘’sztuki’’ reżyserują specjaliści od zarządzania i marketingu. W dzisiejszej ekonomi ‘’spektaklu’’ produkcja dóbr kultury zmienia całkowicie organizacje przedsiębiorstwa, podporządkowując jego codzienną aktywnośc regułom gry obowiązującym w teatrze. Dlatego też niektóre wyższe szkoły zarządzania –n.p dzisiaj Columbi lub Northwestern – wprowadziły do swojego programu nauczania podstawy sztuki dramatycznej.

Menadżer XXI wieku musi być dobrym aktorem : bez umiejętności gry, bez kunsztu sterowania ludźmi za pomocą głosu, ruchów ciała, bez perfekcyjnego opanowania gestu jako ‘’nośnika sensu’’ nie mógłby zarządzać współczesnym przedsiębiorstwem.
Socjologia ‘’teatralizacji’’ życia zawodowego były prace Ervinga Goffmana, jej metodologią – działalność awangardowych teatrów Grotowskiego i Kantora.

Na pozór pytania nurtujące obu artystów nie mają nic wspólnego z tendencjami wspólczesnej – nam nie im – ekonomii. W 1944 Tadeusz Kantor notował : ‘’Doprowadzić twór teatralny do tego punktu napięcia, gdzie krok jeden dzieli dramat od życia, aktora od widza, by po 30 latach tworzenia widowisk w teatrze Cricot 2 w następujący sposób podsumować swoja filozofie teatru : ‘’Dramat na scenie musi się nie dziać, ale stawać, rosnąć w oczach widzów. Dramat się staje. Musi się stworzyć wrażenie jakby rozwój wypadków był samorzutny i niepowtarzalny.’’.

Dokonując destrukcji teatru jako sztuki, obaj wybitni artyści byli jednocześnie wyczuleni na jego potęgująca się obecnośc w życiu. Swoimi przedstawieniami oraz autokomentarzami Kantor i Grotowski przerzucaja pomost pomiędzy epoką, w której teatr był jeszcze teatrem, a życie życiem, oraz naszymi czasami, kiedy to najlepszą sztuka – wprawdzie coraz mniej zrozumiałą – jest codzienna egzystencja. To nie przypadkiem w ich przedstawieniach widzowie stają się aktorami a scena i widownia są instalowane w szatni gdzie wszyscy odgrywają życio-teatr.


Kiedy gramy ? A kiedy, jeśli to jeszcze wogle możliwe, jesteśmy autentyczni ? Pytania pisarza Witolda Gombrowicza stają się obsesją reżysera Jerzego Grotowskiego. Tworzywem pisarza jest słowo. Tworzywem reżysera człowiek. Jego ciało. Śledząc eksperymenty Grotowskiego, przprowadzane w teatrze Laboratorium i jego kolejne inscenizacje – n.p ‘’Księcia Niezłomnego’’ czy ‘’Apocalipsis cum figuris’’ – stawiano sobie pytania (użyje dziś słowa zakazanego) ostateczne.

Dlaczego gest powitania przypomina gest pożegnania ? Czy nasze ciało mogłoby się poruszać inaczej ? Dlaczego chodzimy na nogach, a nie na rękach ? Poddani intensywnym ćwiczeniom fizycznym aktorzy teatru Laboratorium doszli do kresu materialnego samopoznania oraz cielesnej perfekcji, czego najdoskonalszym wyrazem było niewątpliwie przedstawienie ‘’Księcia Niezłomnego’’. Inscenizacja tak czysta i prawdziwa, że jeden z krytyków pytał zdumiony : czy Ćieślak (odtwórca głównej roli ) grał czy był Księciem Niezłomnym ?


Doszedłszy do kresu teatru, Grotowski odarł go po drodze z tajemnicy, rozebrał do naga, udowodnił, że jest on rzeczywistością i dlatego dzisiejsza postmodernistyczna kultura oparta na ekonomii spektaklu powinna polskiego artyste uważać za swego Mojżesza. To samo można powiedzieć o Kantorze, którego intelektualny i twórczy wysiłek polegał głownie na zacieraniu wszystkich istniejących granic między sceną i życiem. Artur Sandauer podsumowując jego działalnośc stwierdził : ‘’ Stajemy wobec zjawiska paradoksalnego : teatru, który udaje, że teatrem nie jest, starannie wyreżyserowanego widowiska, które podaje się za próbe, wreszcie działalności reżysera, która chce uchodzić za improwizacje – słowem sztuki, która chce stać się rzeczywistością’’.


Fachowcy od marketingu rozpoznaja w w tych zdaniach opis swojego życia zawodowego. Bo czym innym jest współczesny akt kupna-sprzedaży, jak nie staranne ‘’wyreżyserowanym widowiskiem’’, a zarazem ‘’teatrem, który udaje, że teatrem nie jest’’ ? Kantor i Grotowski w trakcie kolejnych aktów destrukcji teatru, sceny, aktora – tworzyli jednocześnie ‘’quasi-teologiczne’’ scenariusze niezbędne do funkcjonowania kulturowego kapitalizmu, byli jego Lutrem i Kalwinem, bez których – jak twierdził Max Weber –pojawienie się kapitalizmu przemysłowego byłoby praktycznie niemożliwe.

Wpływu wybitnych polskich artystów nie można rzecz jasna zrównać z historyczna rolą, odegraną przez XVI-wiecznych teologów, lecz niewątpliwie i Kantor i Grotowski przyczynili się do ukształtowania kultury gospodarczej nowej ekonomi. Dlatego też – między innymi – są tak wysoko cenieni na Zachodzie. Ich sztuka jest właśnie tym naszym intelektualnym bogactwem, którego poszukuje międzynarodowy kapitał. Czy Polacy zdają sobie z tego sprawe ? Zamiast odpowiedzi postawmy kilka pytań. Czy na polskich uczelniach ekonomicznych wprowadzono przedmiot p.t ‘’ekonomia spektaklu’’ ? Jeżeli tak, to czy studenci są zaznajamiani z teorią i praktyka teatrów Laboratorium i Cricot 2 ? Odpowiedź jest negatywna.

Samobójstwo polskiej inteligencji


Marcin Król napisał kilka lat temu, że Polska by stać się krajem normalnym musi zapomnieć o swojej historii. Przypuszczam, że miał na myśli tradycje polskich zrywów powstańczych a nie tradycje – z której sam wyrósł – inteligencji polskiej. Życzenie, wybitnego polskiego publicysty, spełniło się, tyle, że w sposób przewrotny. Polska nie zapomniała o swojej historii, ale, zapomniała o intelektualnych i artystycznych dokonaniach inteligencji polskiej. Zapomniała o czymś co się pamięta i podziwia na Zachodzie. Zapomniała o „kapitale intelektualnym”, który mądrze wykorzystany przyciągnąłby do Polski zarówno zagraniczne inwestycje jak i europejskich i amerykańskich studentów, zafascynowanych naszą kulturą i nauką.

Piotr Piętak