Skip to main content

Spowiedź agenta Mosadu

Jako wiceminister rządu premiera J. Kaczyńskiego kilkakrotnie z nim dyskutowałem na tematy informatyzacji kraju i reform jakie są konieczne do przeprowadzenia by proces modernizacji kraju przyspieszać. Abstrahując od różnic jakie nas dzieliły zauważyłem – z pewnym zdziwieniem -, że premier traktował większość posłów i posłanek z PiS jako osoby które nigdy w Sejmie nie powinny się znaleźć. Cenił tylko technokratów. ‘’Ależ panie ministrze, to przecież panienka do tańca, gdzie ona odważyłaby się podjąć jakąkolwiek decyzje !’’ powiedział o pani minister z kancelarii premiera czyli jego samego.

Pod koniec kadencji – o czym ani on ani tym bardziej ja nie wiedzieliśmy – wystąpiłem z projektem natychmiastowej likwidacji Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii, którego zarządzanie i funkcjonowanie było kopią najgorszych sowieckich wzorów. GUGiK utrudnia naszym obywatelom budowy domków, jego rejestry są w skandalicznym stanie a urzędy służą tylko do jednego : petent przychodzi bo musi wymierzyć działkę i dowiaduje się, że geodeta może to – urzędowo – załatwić za 2 lata, ale jeżeli petentowi się spieszy to jest przedsiębiorstwo (w którym przez przypadek rzecz jasna ten sam urzędowy geodeta pracuje po godzinach ), które wykona tą prace w ciągu tygodnia tylko 20 razy drożej.

Wszyscy w Polsce o tym wiedzą, wszyscy się na to zgadzają, bo przecież bez korupcji ani rusz ona jest paliwem napędzającym gospodarkę naszego kraju. Dlatego gdzieś w lipcu 2007 r. pomyślałem – dość – powołałem zespół fachowców do opracowania nowej ustawy i wystąpiłem na wielkim zebraniu geodetów w Sejmie z płomiennym przemówieniem o konieczności likwidacji pozostałości sowieckiej administracji. Co to się działo – uzdrowisko, przepraszam sala zatrzęsła się od oklasków, a panienki Premiera rzucały mi się na szyję w zachwycie, że jeszcze PiS może coś zmieniać.

Następnego dnia „drugie oblicze PiS -u”, przystąpiło do kontrakcji. Co to było w tym wypadku „drugie oblicze PiS -u” ? Posłowie PiS z zawodu geodeci. Ich doradcą był oczywiście stary komuch – prezydent miasta Katowice – w stanie wojennym, dlatego nasi bohaterowie musieli rzeczywiście znaleźć argumenty poważne przeciwko mnie. Jakie to były argumenty – no jak to jakie ? Byłem 20 lat na emigracji a z kim to ja się na tej emigracji kontaktowałem ? Skąd taki upiorny pomysł mógł mi przyjść do głowy ? Oczywiście podsunął mi go na tacy wróg geodezji polskiej – MOSAD, CIA, KGB, bo przecież jeżeli się zlikwiduje GUGiK to się Polską osłabi.

Żebym ja zmyślał. Niestety to czysta żywa prawda. Ponieważ najbliższym przyjacielem premiera Kaczyńskiego jest K. Jurgiel – geodeta z zawodu – no to załatwiono mnie na żywca. Pretensji nie mam. W końcu może rzeczywiście jestem – nie wiedząc o tym – agentem MOSADU i KGB. Ale ponieważ zbliżają się wybory i każdy coś proponuje, więc ja przypominam i podtrzymuje mój postulat z 2007 roku . Zlikwidujmy Główny Urząd Geodezji !

Aha panienki w polityce nic nie mają – niestety - do gadania i jeszcze jedno : w rządzie premiera Kaczyńskiego nazywany byłem „wariatem” a jak wiadomo „wariat na swobodzie równy wojewodzie”, więc do końca kadencji rządu PiS, walczyłem z tymi geodetami z PiS. Udało mi się wywalić prezesa GUGiK z fotela i mianować na jego miejsce panią Orlińską, która – trochę się zdziwiłem – pozostaje prezesem GUGiK do dzisiaj. Oczywiście pani prezes – mimo, że jej zostawiłem nową ustawę o funkcjonowaniu geodezji w Polsce -  nie kiwnęła nawet palcem aby coś zmienić. Za co ci ludzie biorą pieniądze ?

Przepraszam premiera Tuska za prezes Orlińską, przecież gdyby to on na to stanowisko mianował np. asystenta Rosoła (tego od afery hazardowej) to by w tej geodezji aż zawrzało ! Wszystkiemu co złe w rządzie PO winni są agenci PiS, pardon MOSADU i KGB.

 

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3334