Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Blog.

A.Michnik - klawisz III Rzeczpospolitej

Polska jest ponoć krajem demokratycznym w którym każdy może skrytykować każdego w którym wszyscy są równi wobec prawa i w którym nasi kochani posłowie i redaktorzy „GW”o niczym innym nie myślą, tylko jak tu poprawić jeszcze bardziej byt czyli życie codzienne obywateli III Rzeczpospolitej. Innymi słowy raj lub prawie-raj w którym – o zgrozo – żyją jeszcze ludzie, którzy ośmielają się krytykować takich geniuszy jak A. Michnik. Myślę rzecz jasna o R. Ziemkiewiczu, który przez naczelnego największego szmatławca w wschodniej Europie został pozwany za stwierdzenie, że zwykł terroryzować przeciwników pozwami sądowymi.

Trzeba jeszcze raz przypomnieć kim był A. Michnik, kim byli jego nauczyciele, ponieważ wielu obywateli III Rzeczpospolitej nie wie, że wszystkie nasze moralne autorytety były najpierw stalinistami, później rewizjonistami by w końcu współtworzyć w latach 70-tych XX wieku ruch oporu wobec komunistycznej ale już mocno czasem nadwątlonej władzy, która w porównaniu z okresem lat 50-tych była bladym cieniem siebie samej.

W latach stalinizmu komuniści opozycjonistów rozstrzeliwali, w latach późnego Gierka wsadzali na 48 godzin. W latach stalinowskich tacy ludzie jak L. Kołakowski wykładali marksizm-leninizm w Wyższej Szkole Partyjnej, jego słuchaczami byli późniejsi prokuratorzy i oficerowie SB czyli oprawcy narodu polskiego. Wybitny filozof był ich nauczycielem był także nauczycielem A. Michnika. Nie splamił się donosami – chociaż tego nie wiemy – nie pobrudził sobie ponoć rąk, on tylko w swoich artykułach atakował Kościół Katolicki obrzucając go epitetami, które dzisiaj – Gwardia Postępu z „GW”, i „Polityki” – powtarzają na swoich łamach.

Gdy dziennikarze typu Ziemkiewicz czy poeci jak J.M.Rymkiewicz, krytykują ten sposób postępowania i odważają się pisać o zapleczu ideowym Michnika zamyka się im pyski przy pomocy Wymiaru Sprawiedliwości (naszego „Wymiaru Sprawiedliwości”). Kiedy warszawski sąd apelacyjny potwierdził wyrok skazujący poetę i eseistę Jarosława Marka Rymkiewicza, z powództwa Adama Michnika, za wyrażenie opinii, iż Adam Michnik jest duchowym dzieckiem Komunistycznej Partii Polski i chce, aby Polacy przestali być Polakami.

Czy ten sąd jest niezawisły to wielce wątpliwe, ale nie ulega wątpliwości, ze składa się on z ćwierćinteligentów, którzy nie maja pojęcia o historii PRL –u, bowiem tego typu sądy o Michniku wypowiadał np. jego wielki przyjaciel śp. ksiądz J. Tischner, ale jest jeszcze inna kwestia : porównanie Michnika do duchowego dzieciątka Komunistycznej Partii Polski nie bardzo przypada mi do gustu.

Przywódcą KPP była Wiera-Kostrzewa, która – jak się wydaje – wierzyła, że komunizm można zbudować bez zamordowania 80 milionów Rosjan, za tego typu przekonania ona i inni przywódcy KPP została rozstrzelani a sama KPP rozwiązana przez Stalina. Ci z komunistów, którzy przeżyli albo wylądowali na Kołymie albo pełnili rolę donosicieli i to najgorszego gatunku.

To oni właśnie założyli w 1943 r. – na polecenie Stalina – organizacje pod orwellowską nazwa Związek Patriotów Polskich, którego założenia ideowe (Boże wybacz) napisał „patriota” będący jednocześnie komunistą Lampe, który był uczniem komunisty i tu uwaga Hempla, który w młodości był wyznawcą hinduizmu szatana (z małej litery).

Otóż sądzę, że Michnik jest raczej duchowym spadkobierca ZPP a nie KPP, chociażby z tego względu, że Związek Patriotów Polskich założony przez komunistów to orwellowska nowo-mowa, natomiast KPP to należy do języka polskiego i odzwierciedla rzeczywistość – jej członkami byli komuniści. Michnik jest spadkobiercą tradycji ZPP bo zasady nowo-mowy opanował on prawie tak samo dobrze jak język polski. Michnik swoim dzisiejszym życiem przekreślił całą swoją działalność opozycyjną, więcej udowodnił, że jest duchowym synem tych, przeciwko którym podobno walczył, ze jest przeżarty sowietyzmem.

Kiedyś gdy Michnik starał się być intelektualistą często powtarzał zdanie S. Weil francuskiej anarchistki, które brzmiało mniej więcej tak : „prawda ucieka zawsze z obozu zwycięzców”. Michnik aktualnie jest w obozie zwycięzców i powinien przynajmniej pamiętać o tej maksymie, której sens praktyczny można sformułować w prosty sposób : zwycięzcy powinni strać się zrozumieć i wysłuchać zwyciężonych, jeżeli tego nie robią muszą – zgodnie z maksymą S. Weil – kłamać innym i zakłamywać się sami.

Przypomnę, że jeden z nauczycieli Michnika J. Kuroń starał się do końca życia właśnie wysłuchiwać zwyciężonych i ich zrozumieć. Są to fragmenty w jego wywiadach wzruszające. Jego uczeń nie ma zamiaru wsłuchiwać się w głos zwyciężonych. Każdego kto krytykuje czy to jego czy III Rzeczpospolitą traktuje jak osobistego wroga lub wariata. Ziemkiewicza czy Rymkiewicza wsadziłby najchętniej do więzienia lub domu wariatów. Dla niego to są ludzie chorzy umysłowo.

Dla mnie jest to człowiek, który przekroczył już dawno granice przyzwoitości, zachowuje się on gorzej od PZPR –owskich aparatczyków, można go tylko porównać do stalinowskich chłoptasiów, którzy z zapałem np. Geremek, niszczyli naukę polska w latach stalinowskich Kiedyś w rozmowie z Piotrem Najsztubem na łamach tygodnika "Wprost" Adam Michnik, zastosował najstarszą technikę walki politycznej, która polega na etykietowaniu przeciwnika ideowego.

W tekście wywiadu bohater naszych mediów używa określeń nasiąkniętych emocjami i negatywnymi skojarzeniami; zwolennicy wyjaśniania katastrofy smoleńskiej przez spisek rosyjskich służb specjalnych to „troglodyci”, kojarzeni z „faszystami” „hunwejbinami”, gdy Michnik mówił o J. Kaczyńskim to ni stąd ni zowąd przywołał on „wiarę młodych Niemców jeszcze w 1945 r. w Fuhrera”. Brzmi to dość dwuznacznie, zważywszy, że aktualny Papież służył w tym czasie w Hitlerjugend.

Mniejsza jednak o takie drobiazgi, kiedy w grę wchodzi walka z szaleńcami spod znaku PiS-u! Partii J. Kaczyńskiego autor tego artykułu też nie lubi, nawet więcej uważam, że prezes PiSu był najgorszym premierem III Rzeczpospolitej ale zastanawiam się czy A. Michnik mówiąc, że z tymi którzy nazywają dzisiejsze państwo dyktaturą Tuska rozmawiać nie można, nie nawołuje do łamania demokratycznych reguł sprawowania władzy nie wspominając o czymś tak elementarnym jak demokratyczny etos.

Kto publicznie nawołuje do przerwania dialogu lub do niepodejmowania prób dialogu z przeciwnikiem politycznym (nawet radykalnym), ten z demokraty zmienia się w autokratę. Czy A. Michnik zdaje sobie z tego sprawę? Czy człowiek, który nieprzerwanie od 20 lat mówi i pisze o tym, że najgroźniejszym wrogiem demokracji jest wzniecanie nienawiści, nawołując do nierozmawiania z elektoratem PiSu, nie zdaje sobie sprawy, że sam tym samym tą nienawiść wznieca?

Demokracja to niewiarygodnie trudny ustrój polityczny – mówiąc tak Michnik udowadnia, że do niej nie dorósł. Dlaczego bohater opozycji demokratycznej w PRLu , zdradza swoje ideały (jeżeli rzeczywiście je zdradza), dlaczego nie rozumie tego oczywistego faktu dla każdego demokraty, że nawet z radykalnym przeciwnikiem politycznym trzeba szukać dróg, ścieżek porozumienia nawet wtedy gdy ten odmawia wszelkich rozmów?

.Dlaczego Michnik nie rozumie, że właśnie te próby – nawet nieudane – są fundamentem etosu demokracji? Sądzę, że są dwie przyczyny (nie dotyczą one tylko Michnika, ale całej elity III Rzeczpospolitej), pierwsza to obsesyjna nienawiść do endecji, - Ziemkiewicz jest jej wielbicielem - która prowokuje nienormalne reakcje nie tylko na antysemityzm, ale prawie na każdy przejaw trochę bardziej żarliwego patriotyzmu, druga przyczyna to wybielanie komunizmu a przynajmniej jego początków.

W 1979 roku uczęszczałem na - prowadzone w ramach TKNu, seminarium Adama Michnika pod szumnym tytułem „Historia polityczna PRL-u”. Seminarium było nudne jak flaki z olejem, ponieważ „ojciec chrzestny” prl-owskiej i postkomunistycznej inteligencji, starał się przez kilka miesięcy udowodnić, że początki komunizmu w Polsce miały charakter demokratyczny.

Kiedy odważyłem się raz spytać, na czym ten demokratyzm polegał A. Michnik, najpierw zacytował znany werset Miłosza o ONR-falanga uosabiającą według naszego noblisty typ idealny totalitaryzmu nieudolnie kalkowany przez - w gruncie rzeczy - szlachetnych komunistów. Następnie Michnik stwierdził , że październik 56 dowodzi, iż w ideologii komunizmu tkwiły immanentnie (sic!) ziarna demokratyzmu, a ponieważ to właśnie PAX (czyli nacjonaliści) najzacieklej zwalczał reformatorskie skrzydło w PZPR, stąd nieuchronny wniosek, ze największymi wrogami demokratyzacji, demokracji, wolności nie są bynajmniej komuniści tylko endecy.

A więc Ziemkiewicz jako wyznawca endecji jest automatycznie wrogiem demokracji. Ta pokrętna logika w której na tle endecji komunizm jawi się jako oaza tolerancji i demokracji, doprowadziła dzisiaj Michnika do pozwania Ziemkiewicza przed sąd. Michnik symbolizuje w stanie czystym degrengoladę tzw. elit III Rzeczpospolitej. Kompromituje on Polskę, lewicę z którą nie ma nic wspólnego, zdradza ethos demokracji. Nie zgadzam się z wieloma analizami Ziemkiewicza, jednak jego książki są czymś wyjątkowym na tle produkcji autorów z „GW” ; nawołują do myślenia, a właśnie tego boii się najbardziej A.Michnik – najgłupszy przedstawiciel ciemnogrodu politycznego w naszym kraju.

Piotr Piętak