Skip to main content

Wałesa - żałosny upadek - J.Kaczyński - wzlot

Historia jest osobowa. Historie tworzą wybitni politycy, których nazwiska wywołują w świadomości przeciętnie wykształconego europejczyka wyraziste skojarzenia. Czy zawsze wielkie wydarzenia w historii są dziełem wielkich ludzi i w nich się wyrażają ? Nie. Strajki sierpniowe i powstanie „Solidarności” były przełomowym wydarzeniem w historii powojennej Europy i były – to nie ulega wątpliwości dla historyków – dziełem zbiorowym. Dziełem polskich robotników.

Nie sposób sobie wyobrazić n.p przewrotu październikowego bez Lenina. Gdyby Lenin nie istniał – to też zdanie wszystkich historyków – gdyby nie jego determinacja i żelazna niezłomna wola przewrót październikowy nie miałby miejsca. Lenin jest jego autorem. Bez Wałęsy, Gwiazdy, Walentynowicz, Mazowieckiego czy Geremka strajki sierpniowe miałyby miejsce i „Solidarność” by powstała.

To wiedzą wszyscy, którzy brali w nich udział i którzy pamiętają tamten czas. Wałęsa był niewiele znaczącym dodatkiem. Był jednym z 10 milionów. Był przywódcą, ale jak sam mówił, nigdy nie występował zbyt daleko przed szereg i dopóki umiał wyrażać nastroje robotników był przywódcą wybitnym, gdy stał się po 1989 r. politykiem – w klasycznym tego słowa znaczeniu - zachowywał się jak marionetka pociągana za niewidzialne sznurki.

Kim są nasi politycy ? Czy można ich jeszcze nazywać politykami? Co wiemy o prezydencie Komorowskim? Ma wąsy. Co jeszcze? Nic. Kim jest premier Tusk? Manekinem czy prezenterem telewizyjnym ? I jednym i drugim – medialnym bohaterem telewizyjnego serialu. Przeciętnego. Gdyby stracił rolę w tym serialu, nikt by tego nie zauważył. A co by się zmieniło gdyby z polskiej polityki znikł prezes PiS – u J. Kaczyński?

Wszystko. To nie jest moja opinia tylko jego najzacieklejszych przeciwników (też jestem jego przeciwnikiem, ale racjonalnym, przynajmniej mam taką nadzieje) . Od sześciu lat prezes PiS jest stałym punktem odniesienia polityki polskiej. On nadaje jej koloryt, znaczenie, dramaturgie. W przeciwieństwie do Tuska czy Komorowskiego, jest kimś. Od 10 kwietnia 2010 r. uosabia także tragedie narodowa która jest jego tragedią osobistą. Jest ostatnim polskim politykiem, wierzącym w politykę, obdarzonym charyzmą i właśnie dlatego jego partia nie wygra wyborów, bowiem Polacy w politykę nie wierzą i boją się jak zarazy „wybitności”.

W demokracji zwycięża ten kto umie wyrazić jej fundament ideowy : przeciętność czyli horyzont umysłowy sklepikarza i urzędnika bankowego. Kaczyński jest wybitny. Tusk jest „przeciętnością przeciętności” i dlatego demokracji wygrywa.

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 2946