Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Blog.

Tusk- "Dmowski", J.Kaczyński - "J.Piłsudski" czyli teatrzyk Witkacego

Na naszych oczach od kilkunastu lat liczni publicyści próbują wmówić opinii publicznej, że polityka polska rządu polskiego, kontynuuje politykę endecji z lat 1905 – 19116, że minister Sikorski jest współczesnym odpowiednikiem Dmowskiego – co zakrawa na ponury żart -, z drugiej zaś strony inni publicyści z romantyczna aureolą na czole przekonują nas w swoich analizach, że jeden z największych nieudaczników polskiej polityki prezes J. Kaczyński – symbol nieskuteczności – kontynuuje tradycje J. Piłsudskiego, tego typu wypowiedzi można tylko zaliczyć do literackiej grafomanii do groteskowych wypocin ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o historii swego kraju.

Niniejszy artykuł przypomina podstawowe fakty z historii Rosji i Polski, fakty zapomniane głownie przez tych, którzy o niej bez przerwy piszą. Aby nie być gołosłownym odwołam się – prze rozpoczęciem zasadniczej części artykułu – do artykułu R. Ziemkiewicza o polskim mesjanizmie, p.t „Polska dumna z wolności” który został opublikowany w Uważam Rze”. Ponieważ PO jest katastrofą to PiS i to co on reprezentuje musi być jakoś wybielony, dlatego Ziemkiewicz pisze apoteozę polskiego mesjanizmu, chociaż rok temu napisał artykuł o endecji w którym stwierdził, że tylko nawiązanie do pragmatycznej polityki Dmowskiego mogłoby umożliwić PS –owi powrót do władzy.

Endecja i myśl Dmowskiego wyrosły na radykalnej krytyce polskiego mesjanizmu, ale Ziemkiewicz ma to w nosie : obrzydzenie do PO (całkiem zrozumiałe) umożliwia mu manipulowanie sprzecznościami oraz manipulowanie pojęciami, bo analiza pojęcia mesjanizmu dokonana przez niego w w/w artykule to nic innego jak propagandowe fajerwerki unicestwiające rozum i inteligencje, która polega na umiejętności rozróżniania zjawisk a nie wpychaniu do jednego worka pojęciowego wszystkiego co się da.

Polityka USA to mesjanizm. Niemiec także. Rosji no to ewidentne. Wniosek – Polska polityka mesjanistyczna to szczyty polityki. Aż wstyd czytać te brednie, które nie spotkały się z żadną polemiką z żadnym głosem krytycznym. Na oczach prawicowej opinii publicznej Ziemkiewicz dokonuje skandalicznej reinterpretacji słowa polityka i wszyscy maja to gdzieś. Po lekturze tego typu artykułów, mam prawo się spytać czy autor wogle zna historię Polski, Rosji czy USA? Czy wie o czym pisze. Kryzys w Polsce, kryzys państwa, kryzys myśli patriotycznej ma wymiar przede wszystkim intelektualny, stąd konieczność krytyki i to radykalnej tego typu wypowiedzi kompromitujących tradycje myśli prawicowej.

Dlaczego polityka endecji, oparta na radykalnej krytyce, polskiej tradycji powstańczej i romantycznej oraz dialogu (czy jego próbach) z państwem rosyjskim była genialnym posunięciem w latach 1900-1917, a dzisiaj jest wręcz zaprzeczeniem politycznego realizmu. Innymi słowy; dlaczego dzisiaj powtórzenie polityki Dmowskiego jest zaprzeczeniem endeckiej strategii niepodległościowej?
Po reformach w 1864 r. Rosja – zdaniem najwybitniejszych znawców jej historii, Besancon, Kucharzewski – weszła na ścieżkę normalnego rozwoju społeczeństwa europejskiego. Pomiędzy 1864 r. i przewrotem październikowym z 1917 r. Rosja należała do europejskiej cywilizacji (jedyny raz w swoich dziejach), to nie była Rosja samodzierżawia opisana przez de Custina, tylko Rosja reformująca swoje sądy, szkolnictwo, gospodarkę.

Wtedy właśnie powstało w Rosji społeczeństwo obywatelskie którego najdobitniejszym przykładem było powołanie samorządu ziemskiego oraz niezależnych sądów. Przeciwko liberalizacji życia społecznego i politycznego wystąpiły dwie siły, które formalnie były swoimi największymi wrogami: radykalna inteligencja oraz część państwa rosyjskiego skupionego na carskim dworze wokół tzw. słowianofilów.

Jednak carat jako całość nie mógł podważać wszystkich reform zainicjowanych po 1864 r., nie mógł skonfliktować się z swoją główną podporą czyli ziemiaństwem, które w większości popierało nurt liberalny (wolnościowy), natomiast radykalna inteligencja będąca paradoksalnie dzieckiem demokratycznej reformy edukacji była najzacieklejszym wrogiem liberalnych zmian zachodzących w Rosji.

Narodnicy byli przeciwko reformie włościańskiej i wychwalali – wspólnie z słowianofilami – tzw. „mir” czyli wspólna własność chłopów.
Wiera Zasulicz jedna z bohaterek terrorystycznej organizacji „Ziemia i Wola” wysyła dramatyczny list do K. Marksa z pytaniem czy Rosja nie mogłaby przeskoczyć marksowskiego schematu (zgodnie z którym po feudalizmie musi nastąpić kapitalizm a dopiero potem – wyniku rewolucji – powstaje socjalizm) i wprost z feudalizmu znaleźć się w „socjalistycznym raju”? Marks odpowiada, że raczej nie i dodaje kilka pocieszających zdań dla bohaterki całej inteligencji rosyjskiej i zachodniej.

Rewolucjoniści swoje partie i organizacja tworzą na wzór państwa rosyjskiego a przede wszystkim tajnej policji Ochrany której kompetencje są nieograniczone. Organizacyjnym ideałem rewolucjonistów jest policja polityczna i jeśli spojrzymy na historie Rosji z tej perspektywy to widzimy, ze bolszewicy ze swoją scentralizowaną hierarchiczną organizacja przypominająca oddział wojska są spadkobiercami najczarniejszej tradycji państwa carów sięgającej czasów „opryczniny” czyli bandytów, którzy na rozkaz Iwana Groźnego wymordowali możnowładców, natomiast mieńszewicy drugi odłam socjaldemokratów w którym dyskusje ideowe nie są zabroniona lecz są wręcz partyjnym obowiązkiem nalezą już do społeczeństwa obywatelskiego do cywilizacji europejskiej.

Rewolucjoniści po obu stronach barykady – wśród słowianofilów prawicowym rewolucjonistą był Dostojewski i główny wróg Polski Katkow - nienawidzą Europy, cywilizacji, własności prywatnej, prawa, pieniądza i przede wszystkim Kościoła katolickiego. Jednak działalnością rewolucyjnej inteligencji interesuje się głównie Ochrana oraz słowianofile skupieni wokół cara, natomiast Rosja „z ludzkim obliczem” powołuje do życia opinie publiczna buduje kapitalizm wprowadza reformy w sądownictwie.

Tę szansę cywilizacyjną – związana z europeizacją Rosji – dostrzegł Dmowski, który zrozumiał, że inicjator zaborów Polski, po 1864 r. nie jest już Rosja z Dziadów Mickiewicza, i że z taką Rosją można i należy uprawiać politykę. Dostrzegł to – mimo, ze Polska właśnie w tych latach jest brutalnie rusyfikowana, ze na terenach Kongresówki panuje permanentny stan wojenny.

I właśnie na tym, ze był zdolny do spojrzenia na Rosję nie z punktu widzenia cierpień własnego narodu, lecz z punktu widzenia racjonalnego wręcz naukowego polega geniusz polityczny twórcy endecji. Dostrzegł on także, ze Rosja rozrywana konfliktami jest zaborcą coraz słabszym, porównując skutki germanizacji w Wielkopolsce z skutkami rusyfikacji dochodzi do wniosku, że dla narodu polskiego niebezpieczniejsze jest Cesarstwo Niemieckie, którego administracja i przywódcy są biurokratyczno-naukową maszyną skierowana przeciwko Polakom.

Nadchodzi rok 1905 i wszystkie analizy Dmowskiego okazują się słuszne. Rewolucja zmienia nieodwołalnie Rosję a Car jest zmuszony do demokratyzacji samodzierżawia. Odbywają się pierwsze wybory do Dumy w których wygrywa partia kadetów czyli zwolenników kontynuacji kapitalistycznych i liberalnych reform.

Endecy startują w wyborach, w ten sposób stają się sprzymierzeńcami Rosji liberalnej przeciwko np polskim socjalistom na czele których stoi Piłsudski. Car rozwiązuje pierwszą Dumę. Odbywają się powtórne wybory. W końcu premierem rządu zostaje Stołypin, którego plan reform mający na celu ostateczna likwidacje wspólnej własności chłopskiej i stworzenia na wsi silnej warstwy posiadaczy chłopskich jest nadzieją na ostateczne wprowadzenie Rosji do Europy. Wiedza o tym wszyscy.

Lenin – który wbrew opiniom naszych prawicowców nie był półgłówkiem – pisze o tym wprost; jeśli Stołypinowi się powiedzie, możemy (my bolszewicy) pożegnać się z nadziejami na rychłą rewolucje. Eserzy – inna partia rewolucyjne wyrażającą ponoć interesy chłopstwa – rozpętują terror przeciwko funkcjonariuszom państwa na niespotykaną skalę w historii Rosji, w zamachu ginie premier Stołypin.

Reformy zostają wstrzymane. Wybucha I wojna światowa. W 1917 wybucha najpierw rewolucja lutowa a w październiku tego samego roku dochodzi do bolszewickiego zamachu stanu, który jest największą reakcyjna rewolucją w dziejach ludzkości. Przewrót zorganizowany przez Lenina i Trockiego doprowadził do budowy komunizmu czyli był powrotem do stanu Rosji sprzed 1864 a praktycznie do czasów Iwana Groźnego.

Komuniści nie uprawiali polityki, likwidowali fizycznie wszystkich przedstawicieli Rosji liberalnej, nie uznawali istnienia odmiennego zdania, oni inaczej myślących likwidowali. Taka była różnica między Rosja Stołypina i Rosją Lenina, Trockiego, Stalina. Dmowski z komunistami nie miałby o czym rozmawiać, ponieważ komuniści nie znali słowa dialog. Wyczuł to genialnie Mackiewicz w „Drodze donikąd”, pisząc, ze jedynym narzędziem polityki wobec sowietów jest karabin.

Komunizm stworzył system, który całą politykę rosyjską Dmowskiego po prostu unieważnia. Rozpad komunizmu, który został przeprowadzony przez nich samych doprowadził w konsekwencji do powstania nowego systemu w którym komuniści nadal rządzą już nie jako nomenklatura komunistyczna lecz oligarchowie. Powstał system, którzy jedni nazywają postkomunizmem inni komunizmem post politycznym etc.

Jednak zanim ten nowy nie zdefiniowany ustrój polityczno-gospodarczy się wykrystalizował, nastąpiła w Rosji era Jelcyna, era pieredyszki, era wolności, która uprawniała – do kryzysu ekonomicznego w 1998 r. – do snucia analiz politycznych a la Dmowski. 10 lat rządów prezydenta Putina, tego typu politykę znów unieważnia. Putin jest wychowankiem KGB i uczniem Dostojewskiego i Katkowa.
Polska i Kościół Katolicki to jego główni wrogowie. Rosja odbudowuje państwo i stopniowo likwiduje swobody obywatelskie.

Trzeba rzeczywiście wyjątkowej ślepoty i wyjątkowej nieznajomości historii Rosji aby dzisiaj próbować kontynuować wobec niej „realistyczną” politykę Dmowskiego. Czym jest handel – najskuteczniejsze narzędzie cywilizacji w dziejach ludzkości - w rękach dzisiejszych władców Rosji? Narzędziem ekonomicznej wojny. Narzędziem budowy nowego samodzierżawia.


Tyle Dmowski ministra Sikorskiego. Przejdźmy do J. Piłsudskiego, bohatera prezesa PiS.


J. Kaczyński wyznawał kult Piłsudskiego, jego zwolennicy po cichu, aluzyjnie porównywali go do twórcy legionów, ten absurdalny proces wykreowania z prezesa PiS-u kogoś na miarę bohatera narodowego nasilił się po przegranych wyborach w 2007 r. Dlaczego?
Piłsudski rewolucjonista, doszedł – w latach konspiracyjnej szarpaniny – do wniosku, że aby skutecznie kierować ludźmi trzeba być dla nich nie kolegą czy współpracownikiem, lecz wodzem, który ze swoich decyzji tłumaczy się tylko przed potomnością czyli przed nikim.

Piłsudski w miarę upływu czasu coraz rzadziej konsultował się ze swoim otoczeniem, argumentów szukał w pismach swojego ukochanego poety J. Słowackiego. Poeci Marszałka zresztą uwielbiali i utwierdzali jego kult opatrznościowego męża stanu co było nie bez znaczenia w kraju, który – jak do dzisiaj uczy się w polskich szkołach - przetrwał rozbiory dzięki wierszom i poematom .

Proces podejmowania decyzji wykluwał się w jego głowie, a nie w trakcie dyskusji z podwładnymi. Coraz częściej – a proces ten nasilił się w szczególności po rewolucji 1905 roku – Piłsudski wydawał rozkazy czy polecenia bez jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienie. Rozkazywał a jego najbliższe otoczenie nie musiało jego poleceń rozumieć. Musiało w nie ślepo wierzyć. Jak słusznie zauważył Piotr Wierzbicki w relacjach miedzy Marszałkiem a jego współpracownikami, rozum odgrywał role negatywną, więź polityczna stawała się powoli więzią mistyczno-romantyczna będąca zaprzeczeniem racjonalizmu.

Co istotniejsze takie relacje – powtórzmy ślepej bezrozumnej wiary będącej zaprzeczeniem struktury wiary katolickiej – próbowano (nie bez powodzenia) stworzyć, po 1926 r. miedzy Piłsudskim i narodem. Ponieważ metoda wykreowania Piłsudskiego na politycznego wieszcza, na poetyckie słowo Mickiewicza –„i imię jego 44”, które wcieliło się w ciało, jest nieznana współczesnemu czytelnikowi, przytoczę dłuższy fragment wybitnego pisarza Bruno Schulza:

„Gdy wiek XIX strawił ostatniego wielkiego człowieka/…/. Nastała restauracja małości. Z ulgą restytuowano przeciętność, przywrócono zasadę zrozumiałości, racjonalizmu. Podzielono cały obszar życia, rozkawałkowano, poddano kontroli. Proklamowano niemożliwość wielkości, obwieszczono jej niepotrzebność. Wysunięto nieosobowy proces dziejowy, cyfry i statystykę./…/. Dlatego gdy powoli niepostrzeżenie wyrosła wśród nas milcząca wielkość i pierwsze wieści, jak ciche błyskawice, rozbiegły się o niej – pierwszym odruchem masy było zaprzeczyć, zamknąć się przed nią, odebrać jej kredyt. /…/. Zwłaszcza gdy ta wielkość gardzi uwodzicielstwem, nie pieści, nie pochlebia, nie obiecuje. Ażeby ja znieść, trzeba ja pokochać”.


Po takim wstępie w którym polityka Dmowskiego oparta – jak pamiętamy – na racjonalizmie, cyfrach i statystyce jest synonimem małości i przeciętności, Bruno Szulz, pointuje: „Ale ten wielki był większy od swych czynów. Nie mieścił się w żadnym z nich. Pozostawał poza nimi ogromny i nieodgadniony. Nie zużywał do cna swych rezerw. /…/. Jego siła, jądro jego istoty pozostałe nie zużyte. Położył się nim na Polsce jak chmura i trwa.”.

Czy to czegoś czytelnikowi nie przypomina? Bo mnie przypomina peany polskich pisarzy pod adresem Stalina i Bieruta. Oczywiście J. Piłsudski był przywódca niepodległej Polski i pisarze przedwojenni w swojej pracy artystycznej nie byli poddani żadnej presji ideologicznej, ale struktura relacji pomiędzy nimi a Piłsudskim i Bierutem była identyczna. Intensywny trening – bo jak inaczej to nazwać – polskich pisarzy w kultywowaniu wielkości Marszałka Piłsudskiego ułatwił sowietom po 1945 roku narzucenie polskiej elicie niewoli ideologicznej, ponieważ do niewoli polityczno-intelektualnej nasza elita artystyczna była przyzwyczajona.

Jednak kult Marszałka J. Piłsudskiego – wbrew opiniom zaciekłych endeków – miał swoje realne podstawy. Nie kto inny jak twórca endecji Roman Dmowski w listach do najbliższych przyjaciół twierdził, że rola Naczelnika Państwa w latach 1918-1919 była w gruncie rzeczy opatrznościowa. Dmowski – na pytanie swoich przyjaciół, dlaczego endecja nie próbowała przejąć władzy w 1919 r. – odpowiadał:


„Niezadowoleni z rządów Piłsudskiego /…/ żądali od nas wzięcia władzy. Byli nawet tacy, co mówili i mówią: niech Dmowski przyjedzie i stworzy rząd silny. Otóż na pewno, gdybyśmy rząd stworzyli – przypuśćmy ze mną na czele – bylibyśmy Polskę porządnie zarznęli; 1. Nie zapominajcie, ze żyjemy w czasach rewolucyjnych, które jeszcze krócej lub dłużej potrwają. My rewolucjonistami nie jesteśmy /…/. 2. Jesteśmy znienawidzeni przez wszystkie żywioły rewolucyjne, które przeciw nam mocniej by się zmobilizowały i zacieklejszą prowadziłyby walkę niż przeciw rządom, istniejącym pod Piłsudskim.; 3. Żydzi wszyscy murem przeciw nam by stanęli 4. Niemcy przeciw naszym rządom, zwłaszcza gdyby mnie widzieli na czele, rozwinęliby sto razy silniejsza podziemną robotę przez swoich agentów niż to robią. 5. Dla bolszewików moskiewskich bylibyśmy potęga reakcyjna, którą za wszelka cenę trzeba obalić, nam by pewnie pokoju nie proponowali. 5. W krajach alianckich Twój przyjaciel (Dmowski – przyp mój) jest znienawidzony przez bardzo wpływowe żywioły /…/ wszystko by one robiły żeby moje rządy obalić i waliłyby, ma się rozumieć w Polskę. /…/ moglibyśmy np. ani grosza kredytu u aliantów nie dostać.; Słowem, mielibyśmy walkę na wszystkie strony. Czy my przy obecnym stanie organizacyjnym sił naszych moglibyśmy walkę taka wytrzymać. Przegralibyśmy ja z kretesem, a z nami Polska by przegrała”.


Jaśniej i precyzyjniej wyrazić się nie można. Z tej analizy twórcy endecji wynika, że Polskę uratował J. Piłsudski, że to tylko on mógł skanalizować żywioły rewolucyjne i że tylko on mógł wygrać wygrać z bolszewikami. Dmowski to rozumiał. Mam wrażenie, że dzisiejsi jego zwolennicy o tym zapomnieli. Dmowski nie chciał walczyć o władze, obawa przed władzą – a ona jest esencja polityki – nie opuści endecji przez całe dwudziestolecie. Natomiast Piłsudski władzy chciał, chciał ją namiętnie, całym sobą i potrafił ja dwukrotnie – raz legalnie w 1918, drugi raz siłą w 1926 r. – zdobyć. Endecy – ale nie twórca endecji – mieli kompleks Piłsudskiego, stąd nieprawdopodobna wręcz obsesyjna nienawiść do Marszałka. Nienawiść, która uniemożliwia im zrozumienie historii.

Pytanie które zadawał sobie Dmowski do końca życia brzmiało: dlaczego Piłsudski przedstawiciel anty racjonalnych romantyczno-rewolucyjnych rojeń był w polityce skuteczny, a ja racjonalista – nie? Otóż dlatego, że rezultaty I wojny światowej były szeregiem cudów, o których marzyli wszyscy romantyczni rewolucjoniści różnych narodowości XIX wieku i w imię których organizowali niezliczone spiski, powstania, rewolucje, topione w krwi lub unicestwiane przez międzynarodówkę tajnych policji. Pokój w Wersalu został zawarty w oparciu o „zasadę narodową”, o której spełnienie walczyli właśnie ci ledwo dorośli młodzieńcy i która w XIX wieku wydawała się politycznym absurdem.

Jeżeli chodzi o Polskę to cud polegał na tym, ze wszyscy jej trzej zaborcy przegrali wojnę, chociaż było to sprzeczne z elementarną logiką, skoro nie wszyscy byli po jednej stronie. Spełniły się zatem najbardziej absurdalne prognozy polityczne, prognozy polityczne lewicy, Józefa Piłsudskiego – Lenina i Trockiego także -, tak wykpione przez narodowych demokratów. Prognozy te pochodziły z silnego przekonania, że wojna jest zapalnikiem rewolucji, i że rewolucja we wschodniej Europie – uciśnionej przez wielonarodowe monarchie – przybierze narodowa formę.

Tylko w Rosji rewolucja przybrała charakter klasowy. Sny i marzenia stały się rzeczywistością.
W 1918 roku powtórka z Wiosny Ludów zwyciężyła. I od 1918 roku do dzisiaj trwa bezustanny proces likwidowania jej skutków, tak bowiem możemy interpretować historie XX-wiecznej Europy. Komunizm i nazizm - dla których Traktat Wersalski był „babilońską wszetecznicą” - narody, które, po I wojnie światowej, odzyskały niepodległość po prostu likwidował. Jeżeli narody Europy nie doprowadzą w XXI wieku do zmiany funkcjonowania UE czyli do powstania „Europy Ojczyzn” to UE będzie ostatecznym domknięciem procesu likwidacji skutków Traktatu Wersalskiego.


Wróćmy do „wodza prawdziwych Polaków”. Gdybym ośmielił się porównać J. Kaczyńskiego do J. Piłsudskiego to popełniłbym orwellowską myślo-zbrodnie. Tych postaci nie można po prostu porównać. Prezes PiS-u w trakcie Polskiej Rewolucji 1980-81 jest podrzędnym pracownikiem w Ośrodku Badań Społecznych „Solidarności” regionu Mazowsze, po wprowadzeniu stanu wojennego aż do 1986 r. politycznie nie istnieje. Pisze doktorat w zaciszu Biblioteki UW. Nie działa i nie funkcjonuje. Z politycznego niebytu wydobywa go około roku 1985 brat Lech.

Od tej chwili J. Kaczyński znajduje się w kręgu współpracowników L. Wałęsy, któremu zawdzięcza w polityce wszystko. Bez L. Wałęsy J. Kaczyński – w przeciwieństwie do wielu innych prawicowych polityków - politycznie nie istnieje. Tę szansę – uzyskania łask Wałęsy – J. Kaczyński umie jednak wykorzystać, jest zręczny, inteligentny – uczy się nieprawdopodobnie szybko i co najważniejsze w latach kiedy polska scena polityczna przypomina kłębowisko żmij, odnajduje w sobie talent do konstruowania politycznych intryg, których skuteczność zaskoczy nawet Geremka i Michnika. Jest zręcznym politykiem, który – niestety fakty są bezlitosne – bez poparcia Wałęsy znika ze sceny politycznej na wiele lat.

Wraca na nią wraz z powołaniem do życia Prawa i Sprawiedliwości w 2001 r. I od tego momentu – a w szczególności od afery Rywina - J. Kaczyński z zręcznego gracza politycznego zmienia się w wybitnego organizatora społecznego niezadowolenia, buntu Polaków przeciwko zawłaszczonemu przez postkomunistyczną oligarchie Państwu Polskiemu.

Tylko, że – o czym już wszyscy zapomnieli – ten sam bunt wyrażały wtedy także PO, Samoobrona i LPR. PiS nie był wyjątkiem i nawet nieudolne i nieskuteczne odwoływanie się do ideologii J. Piłsudskiego (sanacja, uzdrowienie państwa i tak dalej) było kalką pomysłów Wałęsy z początku lat 90-tych. Doktór prawa J. Kaczyński jest w polityce uczniem L. Wałęsy Ale jest także – szczególnie po wyborach 2005 – politykiem, który dla prawicowego elektoratu jest anty-Michnikiem.

Drugim niewątpliwie sukcesem prezesa PiS było - jak pisał Dubitacjusz - wykreowanie wśród prawicowego elektoratu czarno-białego obrazu MY-ONI, i stosowaniu szantażu moralnego wobec prawicy. Jeśli nie jesteście z NAMI, to jesteście z NIMI. Dzięki spuściźnie PRL-u, który ukształtował w ten sposób myślenie Polaków, ten podział trafia na podatny grunt. Największym jednak sukcesem prezesa J. Kaczyńskiego jest odtworzenie - między sobą a swoimi zwolennikami - relacji jaka istniała między Piłsudskim a jego otoczeniem. Relacji bezkrytycznych.

To wódz podejmuje decyzje. Reszta słucha. To wódz mówi co jest a co nie jest prawdą. Reszta słucha. Jeżeli fakty przeczą opiniom wodza – tym gorzej dla faktów. A fakty są bezlitosne, bowiem PiS – jak dosadnie to ujął R. Ziemkiewicz wtedy, kiedy jeszcze myslał - „po prostu spieprzyło sprawę” . Piłsudski zadziwiał – czy to się komu podoba czy nie – skutecznością. W tym względzie J. Kaczyński jest jego przeciwieństwem. Czego się nie dotknął – negocjacje w sprawie Traktatu Lizbońskiego, ustawa o lustracji, walka z „układem” – to zepsuł. Sukcesy J. Kaczyńskiego są natury symbolicznej są skrajnym przeciwieństwem filozofii politycznej endecji, która – jak pamiętamy – Bruno Schulz określał mianem racjonalnej czyli „małej”.

Jednak dzisiaj Polacy takiej właśnie polityki opartej na racjonalizmie – pozwolę sobie jeszcze raz zacytować Bruno Schulza „nieosobowym procesie dziejowym, cyfrach i statystyce”, potrzebują jak powietrza, bowiem biurokracja UE jest bezlitosna. Walka o suwerenność Polski nie odbywa się dzisiaj na polach bitew tylko w gabinetach biurokratów i technokratów, jest to walka na argumenty, wiedzę – jest to ten typ walki jaką zaprezentował w Paryżu w 1919 r. Roman Dmowski, który w kilku językach europejskich pokonał w dyskusji zachodnioeuropejskich polityków wprawiając ich w zdumienie swoja inteligencją, znajomością świata i kultury politycznej. Restauracja myśli narodowych demokratów jest podstawowym zadaniem pozaparlamentarnej prawicy. Po i PiS to skrajny nepotyzm i myslenie tylko w kategoraich interesu partyjnych klik.

Piotr Piętak