Skip to main content

Im mądrzej tym głupiej

Pan K. Wójcicki zastanawia się „na głos” w tekście właśnie pod takim tytułem : czy D. Tusk zostanie mężem stanu ? Już samo postawienie tego typu pytania świadczy nie najlepiej o jego autorze? Bowiem jeżeli ktoś na nie odpowiada to jego perspektywa poznawcza, jest całkowicie skrzywiona, stara się on albo udowodnić, że tak oczywiście wybitny przywódca D. Tusk zapisze się wielkimi głoskami w naszej historii, albo przeciwnie, będzie dowodził, że D. Tusk to zdrajca sprzedawczyk i nieudacznik.

Na niemądre pytanie – można niestety napisać tylko i wyłącznie niemądry tekst. I to w dodatku spełniający wszelkie kryteria gombrowiczowskiego przysłowia : „im mądrzej tym głupiej”, wczytajmy się uważnie w kryteria wg. których polityk zostaje „mężem stanu”. Oddaje głos K. Wójcickiemu :

„Ma więc on teraz szanse (D. Tusk – przyp. mój), by rządzić do końca kadencji. Gdyby mu się to udało byłby to sukces. Gdyby wygrał następne wybory byłby to sukces tym większy. W krajach takich jak Niemcy czy Francja epoki polityczne mierzy się nazwiskami polityków rządzących czasem po lat 14 lub dłużej (Adenauer, Kohl, Mitterand itd.). Dlaczego więc w Polsce, jeśli rząd będzie sobie dobrze dawał radę, PO i Tusk nie mieli by rządzić nie tylko osiem ale nawet dwanaście lat. Czy nie oznaczałoby to stabilizacji politycznej kraju ? I czy rząd należy zmieniać, jeśli dobrze rządzi (to jest oczywiście pytanie do wyborców)? Gdyby Tuskowi udało się pozostawać z sukcesem przez 12 lat przy sterze władzy, z pewnością wielu byłoby skłonnych nazwać go mężem stanu. Czy jednak jest to możliwe?”.

Koniec cytatu – szczerze mówią kompromitującego. Kryterium w. którego polityk staje się „mężem stanu” to ilość lat jaka pozostaje on przy władzy. Mężami stanu byli wg. K. Wójcickiego Adenauer, Kohl, Mitterand. Dwaj pierwsi byli kanclerzami czyli premierami trzeci prezydentem. Pan K. Wójcicki jest specjalistą od polityki niemieckiej i - być może – dlatego w jego wyliczance zabrakło Regana i „żelaznej damy” rzeczywistych mężów stanu końca XX wieku. Pan K. Wójcicki uchodzi także za intelektualistę a więc człowieka, który nie zwraca uwagi na drobiazgi czyli fakty.

Prezydent Mitterand nie sprawował władzy przez 14 lat, tylko był prezydentem Francji od 1981 r. do 1995 r. (jeżeli ktoś uważa, że w V Republice, którą założył De Gaulle władza prezydenta jest tym samym co władza premiera rządu to nie wie nic o Francji). W 1986 lewica przegrywa wybory i do 1988 roku rządzi Chirac, którego rząd wprowadza radykalne liberalne reformy ratujące francuska gospodarkę i umożliwiające Francji wejście w proces globalizacji. W 1993 roku lewica znów przegrywa wybory i do 1995 roku premierem jest Balladur –polityk prawicowy.

To jednak nie wszystko. W 1988 roku lewica nie wygrywa wyborów i aby rządzić musi brać pod uwagę głosy centrystów. Jedynym politykiem partii socjalistycznej, którego centryści francuscy akceptują jest największy wróg polityczny Mitteranda – Rocard. W latach 1988- 1990 cały wysiłek polityczny Mitteranda skierowany jest na zniszczeniu rządu socjalisty Rocarda. Dlaczego o tym piszę?

Dlatego, że władza to nie tytuły i ilość lat jaką sprawuje się urząd prezydent tylko podejmowanie bolesnych decyzji. Mitterand żadnych decyzji (oprócz wykończenia Rocarda) w polityce wewnętrznej nie podejmował. Decyzje takie podejmował Regan i Margaret Thatcher. I to decyzje zmieniające oblicze współczesności. Mitterand nie rządził, tylko panował i to nie 14 lat a osiem.

Czy był mężem stanu? Doprowadził do historycznego pojednania Francji i Niemiec. Pamiętamy zdjęcie Kohla i Mitteranda trzymających się za ręce i patrzących na pomnik poległych żołnierzy pod Verdun. Współpraca francusko-niemiecka zdeterminowała politykę UE w ciągu ostatnich 15 lat.

To co jest zastanawiające w tekście K. Wójcickiego to absolutny brak wiedzy na temat zmiany pojęcia władzy w ostatnich 20 latach, które podważają w 100% jego absurdalny wywód o sprawowaniu rządów przez D. Tuska przez 2 lub 3 kadencje. Czym jest dzisiaj władza, kto rządzi, kto ma narzędzia do rządzenia i jakie? Czytając tekst pana Wójcicikiego byłem zdumiony, że nie wspomina on o podstawowym fakcie, który był i jest nadal czynnikiem determinującym relatywne powodzenia polityki ekonomicznej rządu PO ; Polska nie weszła do strefy euro. W Polsce mamy Bank Centralny i Polska może prowadzić własną politykę monetarną (ograniczona i to bardzo, ale jednak, może). To istnienie własnej waluty uratowało nas przed kryzysem.

Dlaczego K. Wójcicki rozpoczyna recytację alfabetu od litery P, a zapomina o ABC…? Zadajmy sobie jednak pytanie czym charakteryzują się rządy D. Tuska w aktualnej kadencji. Moim zdaniem z jednej strony uległością wobec rządów światowej finansjery i jej ideologii z drugiej zaś skrajna brutalnością wobec warstw uboższych w Polsce. Wprowadzenie reformy emerytalnej a przede wszystkim podwyższenie obowiązku pracy dla kobiet do 67 roku życia, dowiodło że premier i minister finansów – jako akuszer tej reformy – znają doskonale system wartości urzędników międzynarodowych instytucji finansowych, których ideologia jest prymitywna, ale to właśnie ona rządzi współczesnym światem.

Jaka to ideologia? Tam gdzie ludzie pracują długo, tam gdzie nie ma zorganizowanych związków zawodowych, tam gdzie akceptuje się zasady wilczego kapitalizmu wyzyskując w sposób bezwzględny pracowników, tam gdzie jedyna regułą (akceptowana przez wszystkich) jest zysk firm, tam gdzie państwo nie przeszkadza międzynarodowym korporacjom w dojeniu tubylców, tam gdzie – za bezcen - prywatyzuje się wszystko – międzynarodowe organizacja i instytucje będą takie kraje chroniły przed upadkiem. Grecja była skrajnym przeciwieństwem tego typu państwa. 

Tusk postanowił władcom świata udowodnić, że jesteśmy anty-Grecją krajem w którym obywatele wyznają ideologie międzynarodowej finansjery bez szemrania, krajem gdzie „obywatele” żyją na kolanach i wiedza, że są niewolnikami procesu globalizacji. Premier i jego minister finansów plan udowodnienia międzynarodowej finansjerze, ze Polacy są jej niewolnikami przeprowadzili w sposób perfekcyjny i prawicowi publicyści zamiast ich krytykować, powinni podziwiać polityczną sztukę manipulowania opinią publiczną i opozycją - z wyjątkiem przewodniczącego „Solidarności” Dudy – zachowującej się jak pies Pawłowa i to wyjątkowo głupi pies.

Głównym postulatem reformy było radykalne podwyższenie wieku emerytalnego – Tusk wiedział od początku, ze jest to sygnał decydujący dla finansjery, ale także dla firm zagranicznych, bowiem takiego numeru (podwyższenie wieku emerytalne kobiet o siedem lat – prezesi MFW czy Banku Światowego zawyli ze zdumienia i podziwu) nie wykonał jeszcze nikt.

Udało mu się to w zadziwiająco łatwy sposób, a to oznacza, że dla międzynarodowej finansjery jest politykiem wybitnym ponieważ rozumie – w przeciwieństwie do innych polityków „oszołomów” z PiS- u (albo raczej „karłów udających olbrzymów”) – zasady na których oparta jest współczesna ekonomia. Tusk dzięki tej reformie, zdobył przychylność międzynarodowej finansjery co automatycznie podniosło atrakcyjność Polski w oczach inwestorów i dlatego w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej lądujemy na drugim miejscu w Europie.

Czy D. Tusk jest mężem stanu? Jest brutalnym – niezwykle brutalnym – przedstawicielem klasy władającej ekonomicznie III Rzeczpospolitą.

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3336