Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Blog.

Solidarność - zakłamana historia

Strajk generalny, samoorganizacja robotników, wstręt do politykowania, które zawsze kończy się kompromisem, międzyludzka współpraca, dzieje ‘’Solidarności’’ są jedynym przykładem w historii udanej rewolucji anarchosyndykalistycznej.. Solidarność można nazwać wręcz laboratorium anarchizmu analogie i zbieżności są tak uderzające, że tylko przemożnemu wpływowi Papieża Jana Pawła II zawdzięczamy, że nie opisuje się jej historii w kategoriach wypracowanych przez Sorela czy Bakunina.

Zapomina się ,że katolicyzm był tylko podłożem kulturowym – by użyć pojęcia wybitnego polskiego socjologa Krzywickiego – Solidarności. Światopogląd i formy organizacji, przebieg strajków był już anarchistyczny. Dlaczego polscy historycy nie poświęcają temu tematowi uwagi ? Myślę, ze przyczyny były i są prozaiczne; Polacy nie umieją dojrzeć w historii Solidarności przesłania uniwersalnego, skupiając swoja uwagę tylko i wyłącznie na jej aspekcie narodowym. Pytania które nurtują naszych historyków są śmieszne : czy Wałęsa był agentem, czy to właśnie Borusewicz zorganizował strajk w Stoczni Gdańskiej i kto pierwszy wymyślił idee powołania niezależnego samorządnego związku zawodowego. Jakie pytania, takie odpowiedzi. Im więcej znamy szczegółów tym mniej rozumiemy z historii solidarności .Oto typowe zdanie rozpoczynające kolejna dyskusje o Bolku, zasługach KOR-u, bohaterstwie Kuronia i Michnika, cytuje: 

Dokładnie 31 lat temu, 29 kwietnia 1978 roku w Gdańsku został powołany Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Inicjatywa ta nawiązywała do WZZ powstałych 21 lutego 1978 roku na Śląsku, ale to jednak gdańscy działacze WZZ doprowadzili do wielkiego przełomu z sierpnia 1980 roku i powstania NSZZ „Solidarność.

Zdanie wytłuszczone  - brzmi jak slogan z komunistycznej broszury propagandowej. Oto kilku dzielnych patriotów, Gwiazda, Wałęsa, Wyszkowski i Borusewicz – jak niegdyś Mołojec, Bierut, Nowotko – doprowadzili swoją działalnością lub konkretniej zorganizowali rewolucje, która zapoczątkowała koniec komunizmu w Europie. W imie politycznych interesów – zarówno Wyszkowskiego jak i Wałęsy – zakłamuje się naszą wspólną historie, gorzej ośmiesza się ją wmawiając opinii publicznej, ze historie tworzą bohaterowie. W tej chwili trwa bój o to kto jest tym prawdziwym bohaterem : Walentynowicz, Gwiazda czy Wałęsa ?

Dlatego aby zrozumieć historie III Rzeczpospolitej musimy stale przypominać historie powstania „Solidarności”, Komitetu Obrony Robotników, Konfederacji Polski Niepodległej, Ruchu Młodej Polski, Polskiego Porozumienia Niepodległościowego .Jest to bowiem historia , na której dzisiaj nasi domorośli historycy dokonują procesu mitologizacji, czyli – mówiąc mniej uczenie – zakłamują ją w interesie żyjących jeszcze bohaterów z tamtych lat.

Im więcej czasu upływa od późnej epoki towarzysza Gierka, im starsi są działacze KOR-u czy RMP, tym więcej faktów ulega zapomnieniu (a wydawałaby się, ze powinno być wręcz odwrotnie), tym bardziej ,w ogniu wzajemnych oskarżeń między n.p zwolennikami Wałęsy i jego krytykami, wydarzenia z tamtych lat zaczynają przypominać sztukę Mrożka lub Witkacego. W ciągu ostatnich lat próbuje się wmówić społeczeństwu polskiemu, że strajk sierpniowy w 1980 w Gdańsku i Gdyni przygotowały i przeprowadziły Wolne Związki Zawodowe, że  Bogdan Borusewicz zaplanował wszystko z góry, że gdyby nie działacze KOR-u, to „Solidarność” nigdy by nie powstała i.t.d. Tak mówi się dzisiaj w mediach o Wolnych Związkach Zawodowych.

Jednak 20 lat temu, mówiono i pisano inaczej, zacytuje opinie działacza SKS-u i KOR-u, który w 1989 r stwierdził : „W lutym 1978 roku w Katowicach zawiązał się komitet Wolnych Związków Zawodowych. Dnia 29 kwietnia 1978 roku w Gdańsku powstał Komitet Założycielski Wolnych Związków Wybrzeża. Były to inicjatywy typowo opozycyjne, o dość ograniczonym zasięgu (podk. moje), jednak zawracające uwagę opinii publicznej na zaangażowane w nie osoby; w Sierpniu działacze Wolnych Związków stali się niemal automatycznie przywódcami strajku”[1].  I tylko tyle. Należy postawić w takim razie pytanie nie kto lecz co doprowadziło do wybuchu strajku generalnego na Wybrzeżu, jakie były przyczyny  utworzenia Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (to właśnie ten typ organizacji doprowadził do zwycięstwa strajkujących) i kto naprawdę postulował utworzenie niezależnych od władzy związków zawodowych.

Strajk generalny robotników z wybrzeża był przede wszystkim kontynuacją strajków grudniowych z 1970 roku. Można powiedzieć, ze ruch sierpniowy był odpowiedzią na tamten Grudzień i na rozwiązania grudniowe. Robotnicy Wybrzeża, robotnicy Szczecina, Gdańska, Gdyni pamiętali swoje błędy z Grudnia 1970 r. Wiedzieli, że nie wolno im wychodzić na ulice. Manifestować czy nawet atakować komitety partyjne. Wiedzieli, że cały strajk musi rozegrać się wewnątrz zakładu.

Ktokolwiek żył w tamtych latach i miał kontakt z mieszkańcami Wybrzeża wie doskonale, że jednym z najważniejszych tematów rozmów z nimi była tragedia grudniowa. Pamięć ofiar poniesionych w 1970 r. była niezmiernie żywa, a poza tym i to z punktu widzenia zrozumienia historii Solidarności jest najważniejsze, ludzie , którzy zdecydowali się na strajk w Sierpniu 1980 r., byli tymi samymi , którzy podjęli strajk w 1970 r. Wałęsa była zaangażowany w strajk w grudniu 1970 r i mówił w sierpniu, że ciąży na nim krew jego ofiar. Wądołowski – jeden z przywódców strajku w Szczecinie – wspominał, że wychodził z bramy oblężonej stoczni i szedł w kierunku posterunków wojskowych z podniesionymi rekami, nie wiedząc czy będą do niego strzelać czy nie. Przysiągł sobie wtedy, ze nigdy więcej nie można dopuścić do takiej masakry, jaka się zdarzyła.

Lato roku 80-tego było nawiązaniem do wydarzeń roku 70-tego, było ich drugą falą. Druga fala społecznego ruchu zawsze jest silniejsza, ponieważ zawiera w sobie nie tylko reakcje na wydarzenia aktualne, lecz także reminiscencje i – co najważniejsze – uraz wyniesiony z wydarzeń dawniejszych. Robotnicy Wybrzeża wiedzieli, że dali się wpuścić Gierkowi w maliny ; to ich właśnie cała Polska oglądała na ekranach telewizorów rozmawiających z Gierkiem przez wiele godzin. I to ich okrzyk „pomożemy” był hasłem gierkowskiej epoki. To ten okrzyk legitymizował partie komunistyczną, ta samą partie na której rozkaz wymordowano ich kolegów i koleżanki.

A zatem do pamięci o krwi, do świadomości błędu taktycznego jakim było wyjście ze stoczni i narażenie się na konfrontacje z milicją i wojskiem, doszło także ogromne poczucie winy, że – brzmi to brutalnie – sprzedali się za obietnice lepszego życia, reprezentantom tej samej władzy, która miała krew na rękach ich współtowarzyszy pracy. Krew jest posiewem historycznym – jak dowodzi tego historia- bodaj najżyźniejszym, ale ta krew w świadomości robotników Wybrzeża została przez nich samych zdradzona.[2]. To ta wybuchowa mieszanka tłumionej  przez poczucie winy pamięci o zamordowanych kolegach była decydującym czynnikiem rozpoczęcia strajku w 1980 roku. I to dlatego właśnie Wałęsa został przywódcą tego ruchu, ponieważ symbolizował   jednocześnie zdradę i bohaterstwo. 

Pamięć o grudniu 1970 roku była głównym czynnikiem powołania Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, który uniemożliwił władzy pertraktacje z każdym strajkującym zakładem oddzielnie. Czyli uniemożliwił komunistom stosowanie taktyki „dziel i rządź”. W tym miejscu warto przypomnieć fakt, który nie jest w ogóle brany pod uwagę przez współczesnych badaczy: w czasie strajku w 1970 r. robotnicy ze Szczecina także domagali się powołania międzyzakładowej organizacji i pamięć o tym doświadczeniu intelektualno-organizacyjnym wśród nich na pewno przetrwała.

Dowodem na to jest błyskawiczne (w ciągu 24 godzin) utworzenie MKS-u w Szczecinie w sierpniu 1980 r,[3] Główny postulat  strajkujących robotników czyli powołanie niezależnych od władzy związków zawodowych wypływało więc z doświadczeń grudnia 1970 r.  i nie miało nic wspólnego z postulatami KOR-u, czy  ekspertów Geremka i Mazowieckiego, którzy robili wszystko co w ludzkiej mocy by ten postulat zlikwidować,  także działacze WZZ Wybrzeże o tym postulacie – do sierpnia 1980 r. - nic nie pisali.

Zarówno działacze KOR jak i WZZ propagowali zakładanie  na terenie zakładów t.z.w Komisji Robotniczych biorąc za przykład strategie Hiszpańskiej Partii Komunistycznej, która tego typu organizacje robotników lansowała w Hiszpanii w latach 60-tych XX wieku, kiedy to reżym Franco pod wpływem działaczy Opus Deii  zaczął się liberalizować. 18 sierpnia KSS KOR i redakcja „Robotnika” ogłasza wspólny apel w którym głównym postulatem jest namawianie robotników o negocjowanie z władzą „wprowadzenia stałego dodatku drożyźnianego”. [4].

Tego było już za wiele nawet dla Borusewicza, nie wspominając o działaczach MKS-u ze Szczecina, którzy po prostu apelu nie kolportowali, bojąc się, że w ten sposób skompromitują opozycje demokratyczną. Kto napisał i wstawił historyczny postulat, główne żądanie strajkujących o „akceptacje niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych” ?

Bardzo często wymieniany w tym kontekście Bogdan Borusewicz jeszcze w 1994 roku tak wspomina swój udział w strajku:

„Zmęczony bezsenną nocą w Stoczni Gdańskiej spałem pod stołem przy którym formułowano postulaty (…) . Kiedy obudziłem się próbowałem to wszystko usystematyzować (…), wykreśliłem też postulaty wolnych wyborów”. [5] W kilka lat później Borusewicz stwierdził, ze to działacze WZZ pisali postulaty polityczne.

Tylko ludzie, którzy ograniczają historie Polski do dwóch miast – Gdańska i Gdyni – do dwóch stoczni – Gdańskiej i Komuny Paryskiej – do jednego płotu , który ktoś przeskoczył albo nad nim przefrunął, mogą twierdzić, że a) Organizacja strajku w Międzyzakładowe Komitety Strajkowe  w Szczecinie i Trójmieście została wymyślona przez działaczy WZZ Wybrzeże (przypomnę raz jeszcze bez tej organizacji nie powstałaby „Solidarność”) ; b) postulat utworzenia niezależnych od władzy związków zawodowych wypłynął od działaczy WZZ Wybrzeże.

Neutralny obserwator, angielski socjolog L. Goodwyn twierdzi w książce : „Jak to zrobiliście ? Powstanie Solidarności w Polsce”, ze postulaty te były formułowane już w grudniu 1970 zarówno wśród robotników Gdańska jak i Szczecina. WZZ Wybrzeże towarzyszyło zaledwie świadomości robotników, która co najistotniejsze, kształtowała się od grudnia 1970 roku poprzez strajki (o których nic nie wiemy oprócz tego, ze się odbyły) w drugiej połowie lat 70-tych. Strajków tych było ponad 1000.

Wiekopomna natomiast zasługą działaczy WZZ Wybrzeże był fakt, ze całkowicie zignorowali apele t.z.w przywódców opozycji czyli Kuronia, Michnika nawołujące do walki o „dodatek drożyźniany”. Redaktor. naczelny „Gazety Wyborczej”, A.Michnik który tak mówił o powstaniu „Solidarności” : „awanturnicza idea polegała na tym, że mogą powstać niezależne samorządne związki zawodowe. Ja/…/ wiedziałem, że to jest niemożliwe i dlatego miałem jechać do Gdańska do Stoczni, żeby im wytłumaczyć, ze nie ma sensu upierać się przy tym postulacie. /…/. Na szczęście aresztowali mnie, nie pojechałem tam i nie przekonałem i powstała „Solidarność””.[6]

A. Michnik jest przykładem mieszanki kabotyństwa, megalomanii i grafomanii politycznej. Jedynym działaczem opozycji, który nie tylko przewidział powstanie „Solidarności”, ale także wskazywał sposoby jakimi powinno użyć społeczeństwo polskie aby obalić komunistyczna dyktaturę, był przywódca Konfederacji Polski Niepodległej, Leszek Moczulski. W artykule „Rewolucja bez rewolucji” ogłoszonym w czerwcowym numerze „Drogi” z 1979 roku, autor wychodząc z założenia, że „system PRL znajduje się w ruinie” , a „ZSRR z najwyższym trudem dźwiga ciężary swej imperialistycznej polityki”, dowodzi, że stoimy dosłownie u progu kryzysu państwowego i kryzysu światowego. Leszek Moczulski kategorycznie stwierdza, że w takiej sytuacji opozycja powinna przygotować się do przejęcia władzy. Najlepszym sposobem będzie strajk generalny, który jak pamiętamy w kilka miesięcy później doszedł do skutku i zapoczątkował rozpad imperium sowieckiego. Przywódca KPN miał racje, jako jedyny nawoływał do zorganizowania czegoś co zgodnie z jego przepowiedniami się zrealizowało w 100%.[7]

 


[1] Sergiusz Kowalski – “Krytyka Solidarnościowego Rozumu” Wydawnictwo PEN Warszawa 1990 – str 148

[2] Patrz “Rozmowy niekontrolowane” Instytut Literacki Paryż 1983 str 36-38 wywiad przeprowadzany przez Alfe z Betą –cały wywiad, stylistyka i argumentacja dowodzi, że Betą był Andrzej Kijowski – który w roku 1980 pełnił funkcje doradcy MZK w Szczecinie

[3] Patrz L.Adamczuk „Przebieg rewolty szczecińskiej 1970-71” w pracy zbiorowej pod redakcją L.Mażewski, W. Turek „Grudzień przed Sierpniem” Gdańsk 1996 – polecam lekture tej książki

[4] J.Kuroń „Gwiezdny czas – „Wiary i winy dalszy ciąg”” str 114

[5] Patrz Lech Mażewski „W objęciach utopii – polityczna-ideowa analiza dziejów Solidarności 1980-2000” str 17 Wydawnictwo Adam Marszałek – Toruń 2001

[6] Patrz Kontakt „Pewien polski etos. Z Adamem Michnikiem rozmawia Daniel Cohn-Bendit” nr 6 1988 – w tym samym nr. Kontatktu wydrukowano moje opowiadanie o powstaniu KOR-u i jego związkach z włoskimi rewizjonistami.

[7] Patrz omówienie artykułu L.Moczulskiego w Z.Najder „Ile jest dróg” Instytut Literacki Paryż 1982 w artykule p.t „Gesty i praca” str 119-126

 

Piotr Piętak