Skip to main content

Im przystojniejszy – tym głupszy

Przedstawiciele klasy rządzącej czyli drużyna premiera Tuska składa się z przystojnych świetnie ubranych, jakby zeszli z okładek miesięczników mody, „młodzieńców” w starszym wieku, mówiących płynną całkowicie wypraną z wszelkiej treści polszczyzną. Na tle topornych, zagniewanych, z wiecznie zaciśniętymi ustami polityków PiSu, prezentują się oni jak oaza spokoju.

Gorzej trochę jest z kompetencją. Czy jeszcze ktoś sobie przypomina, że Komisja Przyjazne Państwo pod wodzą Janusza Palikota miała być jak nowoczesna niszczarka prawnych absurdów: szybko mleć stosy ustawowych bubli i wypluwać nieskazitelne prawo?  Niestety biurokratyczne i korupcyjne tryby zmełły komisję.

Kierowana przez Janusza Palikota sejmowa komisja "Przyjazne państwo" (jego zastępcą był najprzystojniejszy polityk PiS –u, który teraz jest w PJN) miała ułatwić Polakom życie i ukrócić samowolę urzędników. Tymczasem stała się furtką dla lobbystów do przepychania wygodnych dla nich projektów - Przyszliśmy do komisji i przedstawiliśmy postulaty, a posłowie: napiszcie ustawę. No to napisaliśmy - mówił Andrzej Faliński (współtwórca sieci Lewiatan) znany głównie z tego, że przepchnął przez sejm korzystną dla siebie ustawę utrudniającą budowę wielkich marketów.

Kierowana przez Palikota komisja którą należałoby nazwać „Wrogie obywatelom państwo”, dopuściła do realizacji projektu „dowody elektroniczne”, który doprowadzi (o czym nasi obywatele jeszcze nie wiedzą) do tego, że za dwa lata będziemy musieli w portfelu nosić dwa dowody osobiste. Palikot odszedł. Zastąpił go poseł PO Adam Szejnfeld – ten to ma „look” wygląda niczym „męska Beata Tyszkiewicz”. Dystynkcja. Urok osobisty. Uśmiech Jamesa Deana. Cacko medialne. Z inteligencją trochę gorzej.

A. Szejnfeld wyszedł bowiem z założenia, że Polacy po aferze hazardowej pokochali całym sercem korupcje i dlatego 24 marca na posiedzenie komisji „Przyjazne Państwo zaprosił Roberta Oppenheima - założyciela i głównego udziałowca firmy budowlanej RC Development. Do grudnia Oppenheim był prezesem tej firmy, zaś w ostatnich latach pracował w zarządach i radach nadzorczych kilkunastu dużych firm związanych z sektorem budowlanym. Na posiedzenie komisji przyszedł nie jako biznesmen, a „doradca w sprawach budownictwa i planowania przestrzennego”.

Członkowie komisji nie zostali poinformowani o związkach Oppenheima z branżą budowlaną, a nazw reprezentowanych przez siebie podmiotów nie wpisał na listę, którą przed wejściem na salę obowiązkowo wypełniają lobbyści. W posiedzeniu poświęconym zmianom w prawie budowlanym brali udział wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń i główny inspektor nadzoru budowlanego Robert Dziwński. W trakcie obrad komisji Oppenheim przedstawił nowelizację ustawy, która zakłada, że deweloper nie musiałby już większości pozyskiwać pozwoleń na budowę. Wystarczyłoby tylko zgłosić inwestycję i w przypadku 30 dniowego braku sprzeciwu przez właściwy organ administracyjny, oznaczałoby to zgodę na budowę.

Brawo PO, brawo A. Szejnfeld, co jednak się stanie, kiedy Polacy przypomną sobie, że korupcja nie jest zjawiskiem całkiem pozytywnym i w dodatku zamiast patrzeć z rozdziawionymi ustami na naszych aktorów którzy udają polityków, zaczną czytać prasowe doniesienia ? A może rząd premiera Tuska zakłada, że wszyscy jesteśmy analfabetami?

 

Paweł Paleczny

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 4118