Skip to main content

Wałęsa i J. Kaczyński czyli Mistrz i Uczeń

L. Wałęsa dnia 15 kwietnia br. w TVN24 błysnął znowu intelektem stwierdzając, że w Polsce demokracja się „rozdemokratyzowała” czyli jest jej za dużo, ponieważ J. Kaczyński nie siedzi w więzieniu i nie został jeszcze skazany za demonstracje PiSu oraz krytykę rządu premier Tuska.

Były przewodniczący NSZZ „Solidarność” porównywał działaczy PiS a szczególnie jej prezesa do paranoików i wariatów. I rzeczywiście L. Wałęsa nawet gdy się myli ma racje, ma racje w tym sensie, że jeżeli PiS oskarża PO i jego o postkomunistyczne korzenie, a on na to, że to są wariaci i przestępcy, to mówi dokładnie to samo co komuniści mówili o opozycjonistach przez 60 lat.

Ci którzy krytykują rząd to albo przestępcy albo wariaci – taki był fundament propagandy komunistycznej – Wałęsa, bez cienia wahania, stwierdza dokładnie to samo. Wałęsa jednak mówiąc to ma pewien problem bo J. Kaczyński to jego polityczny wychowanek , to jego dzieło,  jego „polityczny syn”.

Przypomnijmy fakty. J. Kaczyński w polityce - dopóki nie został mianowany przez Wałęsę doradcą – jest politycznym zerem. W trakcie Polskiej Rewolucji 1980-81 jest podrzędnym pracownikiem w Ośrodku Badań Społecznych „Solidarności” regionu Mazowsze, po wprowadzeniu stanu wojennego aż do 1986 r. politycznie nie istnieje. Pisze doktorat w zaciszu Biblioteki UW. Nie działa i nie funkcjonuje. Z politycznego niebytu wydobywa go około roku 1985 brat Lech. Od tej chwili J. Kaczyński znajduje się w kręgu współpracowników L. Wałęsy, któremu zawdzięcza w polityce wszystko.

Bez L. Wałęsy J. Kaczyński – w przeciwieństwie do wielu innych prawicowych polityków - politycznie nie istnieje. Tą szansę – uzyskania łask Wałęsy – J. Kaczyński umie jednak wykorzystać, jest zręczny, inteligentny – uczy się nieprawdopodobnie szybko i co najważniejsze w latach kiedy polska scena polityczna przypomina kłębowisko żmii, odnajduje w sobie talent do konstruowania politycznych intryg, których skuteczność zaskoczy nawet Geremka i Michnika.

Jest zręcznym politykiem, który – niestety fakty są bezlitosne – bez poparcia Wałęsy znika ze sceny politycznej na wiele lat. Wraca na nią wraz z powołaniem do życia Prawa i Sprawiedliwości w 2001 r. I od tego momentu – a w szczególności od afery Rywina -  J. Kaczyński ze zręcznego gracza politycznego zmienia się w wybitnego organizatora społecznego niezadowolenia, buntu Polaków przeciwko zawłaszczonemu przez postkomunistyczną oligarchie Państwu Polskiemu.

Tylko, że – o czym już wszyscy zapomnieli – ten sam bunt wyrażały wtedy także PO, Samoobrona i LPR. PiS nie był wyjątkiem i nawet nieudolne i nieskuteczne  odwoływanie się do ideologii  J. Piłsudskiego (sanacja, uzdrowienie państwa i tak dalej) było kalką pomysłów Wałęsy z początku lat 90-tych.  Doktór prawa J. Kaczyński jest w polityce uczniem  L. Wałęsy. Ale jest także – szczególnie po wyborach 2005 – politykiem, który dla prawicowego elektoratu jest anty-Michnikiem. Lekcje polityczne Wałęsy J. Kaczyński nauczył się na pamięć i stosuje z tą samą bezwzględnością co jego Mistrz.

Pierwsza lekcja: jeżeli masz władze to twoim świętym obowiązkiem jest być nielojalnym wobec współpracowników. Jeżeli ktoś ci zagraża to najlepiej go zwalczać przy pomocy ludzi związanych z aparatem komunistycznym – oni są w tym sprawni. Liczy się twoja władza a nie władza jakiejś partii !!!  W praktyce politycznej J. Kaczyński te nauki realizował bezwzględnie wzbudzając podziw swoja brutalnością u prawicowych dziennikarzy, którzy brutalność utożsamiają ze skutecznością (np. Ziemkiewicz). Dorna wyrzucił przy pomocy Kaczmarka. Jego prawą ręką jest były funkcjonariusz PZPR itd. Czy prezydentura Wałęsy była skuteczna i udana. Nie! Czy rządy PiSu były skuteczne. Nie! Wałęsa i J. Kaczyński często wypowiadali się na temat kapitalizmu i ich wypowiedzi były jednakowo – proszę wybaczyć słowo – głupie.

 

W 1990 roku francuski liberał Guy Sorman przeprowadza wywiad z L. Wałęsą  i zadaje mu pytanie:

Co jest dobrego w kapitalizmie?

Wałęsa odpowiada bez zastanowienia: skuteczność.

A w socjalizmie? – dopytuje Sorman.

Wałęsa: nie pracuje się zbyt dużo, z tego nie warto rezygnować…

Ale jak pogodzić lenistwo ze skutecznością?

Wałęsa i na to ma odpowiedź: dzięki komputerom uda nam się połączyć skuteczność kapitalizmu z przyjemnościami socjalizmu.

 

Przywódcy „Solidarności” nie przychodzi do głowy, że chcąc zbudować solidarnościowy raj w którym - jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki – leniwy robotnik czy inżynier będzie skutecznie konkurował z zachodnim przedsiębiorcą harującym 15 godzin na dobę, Polacy wylądują w systemie którego fundamentami będą nie najlepsze lecz najgorsze cechy socjalizmu i kapitalizmu: np. bizantyjska nieskuteczna biurokracja i wysokie bezrobocie. Ale Wałęsy to nie przeraża i strojąc się w piórka solidarnościowego technokraty kategorycznie stwierdza: „Koreańczycy z południa stali się bogaci w 25 lat. Polacy są lepiej od nich wykształceni, a więc powinniśmy osiągnąć to samo w 10 lat.”. J. Kaczyński o kapitalizmie mówi – niestety – podobne dyrdymały. Mistrz nienawidzi ucznia, a uczeń mistrza. Obaj rzecz jasna są wierzącymi katolikami. Boże zlituj się nad nami.

 

Piotr Piętak

  • Utworzono .
  • Kliknięć: 3286