Napisane przez mediologia dnia . Wysłane Blog.

Szkoła bez książek

Rząd planuje wydać miliard złotych na netbooki dla pierwszoklasistów.  Czy inwestycja w komputery i przekazanie ich na własność uczniom to rewolucja w polskim szkolnictwie? Nigdy jeszcze w polskiej szkole nie obdarowywano uczniów, wręczając na własność nowoczesne narzędzia, które mają usprawniać uczenie się. I w tym miejscu warto zadać podstawowe pytanie – czy zakup komputerów może rzeczywiście wyrównać szanse dzieci w edukacyjnym wyścigu? Tak wyglądała w skrócie informacja o planach Ministerstwa Edukacji Narodowej, zamieszczona w większości gazet. Spróbujmy ją przeanalizować z punktu widzenia mediologii. Otóż mediologia rozróżnia dwie formy upowszechniania informacji: komunikowanie i przekazywanie. Termin „przekazywanie” oznacza - w mediologii – wszystko co jest związane z dynamiką pamięci zbiorowej, a więc przede wszystkim instytucją szkoły i rodziny, natomiast termin „komunikacja” to krążenie informacji w danym momencie.

We współczesnej cywilizacji istnieje wiele „maszyn komunikacyjnych”: telegraf, radio, telewizja, komputer. Nie istnieją jednak maszyny do przekazywania, ponieważ przekazywanie odbywa się zawsze pomiędzy osobami a nie maszyną i osobą i związane jest z relacją interpersonalną np. między matka i synem, profesorem i uczniem, kapłanem i wiernym. Według R. Debray pogląd, iż można zapewnić przekazywanie kulturowe za pomocą środków teleinformatycznych stanowi jedną z najbardziej typowych iluzji „społeczeństwa informacyjnego”. Nie ma bowiem możliwości przekazywania wiedzy bez interfejsu instytucjonalnego a więc szkoły i rodziny. Kryterium nowoczesności nauczania to nie brak interfejsu maszynowego (komputery dla sześciolatków) lecz brak czy kryzys funkcjonowania interfejsy instytucjonalnego – powtórzmy raz jeszcze – szkoły i rodziny.

Komputery dla sześciolatków doprowadzą więc do jeszcze większego kryzysu szkoły czyli zakłócą proces przekazywania wiedzy i doprowadzą do zaniku relacji między nauczycielem i uczniem. Skąd bierze się te dzisiejsze upojenie komunikacją czyli upowszechnianiem informacji w przestrzeni? Otóż jest ono związane z eksplozją informacyjną. Maszyny, komputery nas fascynują, instytucje nudzą. Zakup komputerów jest łatwy. Reforma instytucji nudna i żmudna. Jak pisze twórca mediologii R. Debray: „Aby przezwyciężyć przestrzeń wystarczy maszyna. Aby przezwyciężyć czas potrzebny jest motyw plus siła napędowa oraz dodatkowo maszyna w sensie materialnym lub formalnym plus instytucja społeczna (na przykład szkoła, nosiciel kultury książki, a niebawem jej ostatnie schronienie.)”.

MEN zakupując komputery dla sześciolatków chce w gruncie rzeczy popełnić samobójstwo, ponieważ likwiduje w ten sposób kulturę książki niezbędną do przekazywania wiedzy ta pseudo-reforma doprowadzi do powiększenia terytorium wirtualnego po którym się porusza dziecko i zlikwiduje ostatecznie jego kalendarz. Dzieci będą wzrastały w duchu, że istnieje tylko „tu i teraz” a przeszłości po prostu nie ma. Pomysły MEN są nie tylko szkodliwe, zadają cios samej instytucji szkoły. Czy nasi urzędnicy zdają sobie z tego sprawę? Proponujemy pieniądze przeznaczone na komputery wydać na książki dla dzieci, najlepiej na arcydzieło literatury dziecięcej czyli „Elementarz” Falskiego. To byłoby naprawdę rewolucyjne i nowoczesne.

Piotr Piętak