ACTA - to początek a nie koniec walki

Po wysłuchaniu wyjaśnienia premiera Tuska w sprawie porozumienia ACTA , oraz po wysłuchaniu komentarza europosła PO P.Zalewskiego dotyczących tychże wyjaśnień, jestem absolutnie przekonany, że porozumienie ACTA – pod zmienioną nazwą – będą próbowane być jednak wprowadzone. Dlaczego tak sądzę ? Otóż porozumienie ACTA dowiodły niezbicie, że cała nasza klasa polityczna powinna być wyrzucona do kosza na śmieci, ponieważ o fundamentalnej dla rozwoju ekonomicznego sprawie jakim jest regulacja ochrony własności intelektualnej, nie wie nic, a co gorsza jej przedstawiciele w osobie premiera Tuska twierdzą – bez zażenowania - , że ich wiedza na ten temat wzrasta lawinowo od kilku tygodni.

Z tego wynika, że mamy do czynienia z „klasą próżniaczą” (tak nazwał D.Tuska w latach 90 –tych XX wieku polityków w słynnym eseju), która tylko i wyłącznie pod wpływem silnego nacisku społecznego (jak się Jasiu nie nauczysz twierdzeń Pitagorasa  i Talesa to ci spuszczę lanie !), jest skłonna zerwać na moment z ciągłym uprawianiem jednego z najcięższych grzechów czyli lenistwa. Ci ludzie są po prostu głupi i nie wiedzą nic o społeczeństwie informacyjnym czyli społeczeństwie po prostu, nie wiedzą nic o  Internecie czyli życiu i w dodatku nie mają pojęcia o tym czym jest program informatyczny.

Gdybym stwierdził, że programem informatycznym w dzisiejszej cywilizacji jest film, muzyka, program telewizyjny, reklama to być może – po krótkich wyjaśnieniach – nasi politycy by się ze mną zgodzili. Gdybym dodał, że już sam fakt, że każda reklama towaru jest ważniejsza od samego towaru (niezależnie materialnego czy nie),ponieważ  cena towaru w współczesnej gospodarce jest w 80% uzależniona od kosztów jego reklamy, to miałbym duże trudności z wytłumaczeniem tego elementarnego faktu.

Gdybym powiedział, że produkty materialne, takie jak samochód czy lodówka, nie wspominając o telewizorze czy urządzeniach elektronicznych to dzisiaj w 80% też informatyka czyli ,że te produkty składają się w 80% z programów informatycznych to już w takie twierdzenie nikt by mi nie uwierzył. Innymi słowy nasi politycy nie wiedzą nic na temat  fundamentu dzisiejszej cywilizacji, ba nie mają pojęcia o podwójnym charakterze programu informatycznego, a z tego wynika, że wszelkie zapisy prawne, które będą jednak uchwalane przez UE muszą być prze przeciwników ACTA brane pod lupę.

Poseł Zalewski podał ograny przykład z filmem, który ściągnięty przez internautę z Internetu i udostępniony przez niego na facebooku, skutkuje karami pod adresem tego internauty. Ależ panie pośle to pikuś ! Kiedy do waszej – waszej czyli polskich „polityków” – świadomości dotrze informacja, że Niemcy nie podpisały ACTA ponieważ ich cała administracja oparta jest na Linuksie czyli systemie opartym na całkowitej swobodnej nieodpłatnej wymianie informacji. Gdyby Niemcy podpisały ACTA popełniłyby administracyjne samobójstwo.

Otóż nasi politycy nie mają zielonego pojęcia o relacjach pomiędzy ACTA a Ruchem Wolnego Oprogramowania – nie wiedzą, że to właśnie RWO doprowadziło do rewolucji organizacyjno-gospodarczej nazywanej „ekonomią sieci”. W gruncie rzeczy nie wiedzą nic i dlatego można im sprzedać każdy kit. Musimy ich prace (może darujmy sobie słowo „prace”)  a raczej aktywność na tym polu stale kontrolować, bowiem mamy do czynienia z inteligenckim lumpenproletariatem spijającym koniaki naszym kosztem. To dopiero początek walki z porozumieniem ACTA.

 

Piotr Piętak