Rewolucja hakerów - wnioski

ACTA ma dwa oblicza : pierwsze, ten akt prawny jest skierowany przeciwko pirackiej ekonomii Chin, która powoli podbija świat ; drugie to próba ograniczenia piractwa internetowego, które głównie polega na upowszechnianiu co dopiero wprowadzonych na rynek filmów. Jednak niejednoznaczne zapisy prawne, które zawarte są w ACTA mogą ograniczyć wymianę myśli i idei co w konsekwencji może doprowadzić do prawdziwej katastrofy ekonomicznej. Swobodna wymiana myśli jest podstawą współczesnej ekonomii opartej na sieciowych organizacjach, których głównym założeniem jest współpraca z internautami. W specjalnym oświadczeniu Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska stwierdza, że porozumienie ACTA : „powoduje liczne kontrowersje, które dotyczą trybu jej procedowania oraz ostatecznego brzmienia, w jakim została przyjęta przez Radę UE oraz Parlament UE.”. Następnie ZPBI IAB Polska wylicza niejasności zawarte w porozumieniu ACTA, zacytujmy dwa z nic :

b) obowiązku Strony Porozumienia w zakresie wspierania tzw. wspólnych wysiłków przedsiębiorców na rzecz skutecznego zwalczania naruszeń praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich lub pokrewnych, o którym mowa w treści art. 27 ust. 3 ACTA;

d) zasad liczenia odszkodowania należnego dysponentom praw własności intelektualnej (art. 9 ACTA);

Zatrzymajmy się chwilę nad punktem b i d czyli naruszeniem praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich lub pokrewnych oraz zasad liczenia odszkodowania należnego dysponentom praw własności intelektualnej i spróbujmy je zastosować do utworu artystycznego epoki Internetu. Podstawowymi pojęciami opisującym funkcjonowanie „nowych mediów”, są : modularność ; każdy obiekt nowych mediów składa się z niezależnych od siebie części, każda z nich składa się z mniejszych, również niezależnych części i tak dalej , aż do poziomu niepodzielnych dalej „atomów” pikseli, punktów 3D, znaków tekstowych ;

pojęcie „wariacyjności” , które oznacza, ze obiekt nowych mediów nie jest czymś ustalonym raz na zawsze, ale raczej czymś co istnieje w wielu odmiennych od siebie wersjach, oraz pojęcie „miksacji” polegające na mieszaniu różnych stylów a także mieszaniu tworzyw z różnych sztuk n.p fotografii z kreskówką, czy poezji z plakatem.

Zwracam uwagę, że pojęcie wariacyjności a także pojęcie miksacji jest nierozdzielnie powiązane z internetowa bazą danych zawierających liczne dzieła sztuki w formie cyfrowej. Ta baza danych staje się podstawą procesów twórczych w epoce komputerowej. W przeszłości – gdy królowała epoka druku – artysta, posługując się pewnym medium np. pismem, wykonywał unikalne dzieło sztuki, które bez żadnych przeszkód dla rozwoju form artystycznych mogło być objęte prawem copyright. Interfejs i dzieło stanowiły jedność. W nowych mediach zawartość dzieła i interfejs są odseparowane. Można zatem tworzyć różne interfejsy do tego samego materiału. Innymi słowy artysta internetowy – posługując się miksacja, wariacyjnością i modularnością – tworzy dokonując nowego wyboru elementów z ogółu dostępnych zasobów w internetowej bazie danych.

Jeżeli do tego dzieła zastosujemy prawo copyright to rozwój sztuki internetowej zostanie zastopowany. Tego faktu zrozumiałego dla wszystkich młodych ludzi manifestujących na ulicach polskich miast - nikt nie zrozumiał. Młodzi internauci i młodzi artyści bawią się - a sztuka była jest i będzie głównie zabawą – różnymi utworami literackimi plastycznymi, filmowymi, łącząc je ze sobą w unikalny obiekt internetowej sztuki.

Dla nich copyright to uśmiercenie sztuki. Ale nie tylko dla nich, także dla poetów malarzy którzy - wraz z porozumieniem acta – skazują się na publiczną śmierć. Jeżeli ich utwory nie będą używane w obiektach sztuki internetowej to ich sztuka pozostanie nieznana. ACTA służą nie artystom lecz firmom multimedialnym, które w ten sposób sztukę zabiją. Na trzy tygodnie przed wybuchem Rewolucji hakerów w Polsce opublikowałem artykuł pt. „Film – motor innowacyjnej gospodarki” w którym m.in. pisałem:

„Otóż dramaturgia interaktywna jest – sądze, że najważniejszym – paradygmatem kultury internetowej. Interaktywne wirtualne światy zbudowane z elementów kulturowej bazy danych w skład której wchodzą także filmy, wypełniają przestrzeń światowej pajeczyny i te nowe hybrydowe dzieła sztuki zbudowane na zasadach hipertextu są logicznym następstwem dramaturgii kinowej. Typowy scenariusz kina XXI wieku - jak pisze Manovich - zakłada udział użytkownika ‘’wewnątrz’’ przestrzenii narracyjnej, który wchodzi w interakcje z wirtualnymi postaciami i być może z innymi użytkownikami zmieniającymi fabułę.

Rzecz jasna można się spierać czy takie hipertextowe interaktywne scenariusze są rozszerzeniem kina czy teatru awangardowego, szczególnie polskiego. Niewątpliwie Kantor i Grotowski byli prekursorami sztuki interaktywnej w tym sensie, że dążyli do likwidacji podziału na widzów i aktorów scenę i widownie teatru. Jedno nie ulega wątpliwości : filmy, które umożliwią uczestniczenie – jak mówi S.Idziak – widza w bitwie, zlikwidują podział na aktorów i internautów, zakończą pewien etap w tworzeniu metajęzyka cywilizacji informatycznej. Jak tego dokonać ? Jak włączyć widza do akcji ? Jak umożliwić mu tworzenie nowej ‘’Bitwy warszawskiej 1920’’ ?

Sądze, że pierwszym etapem, umożliwiającym tego typu sztukę,byłaby sprzedaż – za drobną opłatą - filmu w internecie w formie umożliwiającej internautom jego zminę itd. Innymi słowy – po okresie dystrybucji w kinach – producenci mieliby prawo sprzedawać kopie filmu w Internecie w wersji informatycznej. Zdaje sobie doskonale sprawę z trudności organizacyjnych i prawnych ale nie widzę przeszkód, by tego typu innowację wprowadzić. Pójdę nawet o krok dalej : jeżeli traktujemy film jaka produkt informatyczny n.p jako stronicę internetową, to wtedy należałoby do dystrybucji filmu zastosować te same techniki marketingowe co do stronic internetowych.

Wiadomo, że wiele firm sprzedaje za drobną odpłatą (5, 10 zł) tzw. szablony witryn internetowych, więcej niektóre przedsiębiorstwa – zgdnie z logiką ekonomi informacyjnej – proponuje potencjalnym klientom szablony za darmo. Nie widzę przeszkód by ten sam mechanizm zastosować do dystrybucji filmów : jeszcze przed oficjalną dystrybucja filmu na ekranach kin, możnaby rozpocząć sprzedaż – za minimalną odpłatą – zajawek-szablonów filmu których długośc wynosiłaby nie pięć minut lecz n.p 45 min.

Oczywiście tego typu innowacja zmieniłaby diametralnie struktury organizacyjne odpowiedzialne za produkcje filmu, ale jednocześnie wzrosłoby zainteresowanie firm informatycznych i banków przemysłem filmowym . W takich warunkach wyrażenie przemysł informatyczny i przemysł filmowy byłyby tożsame, co doprowadziłoby w szybkim czasie do prawdziwej rewolucji ekonomicznej w naszym kraju. Bowiem produkcja filmów – oparta na nowych zasadach, które opisałem powyżej – doprowadziłaby do stworzenia wielu miejsc pracy i to właśnie ona mogłaby by być czynnikiem modernizującym nasz kraj.”.

Zacznijmy w końcu na poważnie dyskutować o nowych mediach i prawie copyright, które zastosowane do epoki elektronicznej cofnie ludzkośc do tyłu o 50 lat.

 

 

Piotr Piętak